1 listopada 2013

Wszystkich Świętych w Kazachstanie

Dziś uroczystość Wszystkich Świętych. Ponieważ dokładnie 5 lat temu wyjeżdżałem do Kazachstanu na swój roczny wolontariat, to dziś wzięło mi się na wspominki :-) 



Pamiętam, że jednym z pierwszych moich zetknięć z tamtejszą kulturą i rzeczywistością była wizyta na cmentarzu w dniu Wszystkich Świętych. Uderzyły mnie wtedy pustki, bo przyzwyczajony byłem, że tego dnia w Polsce pełno jest ludzi, palą się tysiące zniczy, odbywają się licytacje na piękniejszą wiązankę, wymyślniejszy znicz itp. W Kazachstanie jest to normalny pracujący dzień. Katolicy starają się po prostu być tego dnia na Mszy Świętej, nawiedzić przez chwilę groby, modląc się na różańcu za zmarłych... Na Wschodzie jest zwyczaj ucztowania na grobach, czego my nie do końca rozumiemy, tym bardziej kiedy uczta przemienia się w małą libację ...

Zaraz po Wszystkich Świętych pojechałem do Chromtau, gdzie czekała mnie kolejna wizyta na cmentarzu, tym razem w środku stepu. Pamiętam, że wiało niesamowicie, jak dojechaliśmy powoli się ściemniało, a ja nie mogłem wyjść z podziwu widząc tak ogromną przestrzeń z pagórka, na którym był cmentarz. A z drugiej strony smutny był widok samych nagrobków - zaniedbanych, opuszczonych, w większości z czerwoną gwiazdą zamiast krzyża. 

Potem jeszcze kilkakrotnie miałem okazję nawiedzać cmentarze w stepie, zawsze z nieskrywanym uczuciem żalu wobec tych, którym przyszło umrzeć na obcej ziemi jako wysiedleńcy, zwłaszcza naszym rodakom. Pamiętam jeden cmentarz, na którym były same polskie nazwiska. Ileż cierpienia, tragedii i łez skrywały te nagrobki...

Uroczystość Wszystkich Świętych to czas, kiedy wspominamy tych, którzy są w niebie, choć niekoniecznie zostali kanonizowani czy beatyfikowani. Mam więc przed oczyma tysiące dzielnych, czy wręcz heroicznych chrześcijan wygnanych na kazachskie stepy czy w syberyjską tajgę, tych, którzy przechowali wiarę na tych ziemiach gdy nie było kapłanów, zwłaszcza tzw. babuszki, które uczyły dzieci modlitw, chrzciły je, prowadziły nabożeństwa, pielęgnowały zwyczaje. Mam przed oczyma niezłomnych kapłanów, którzy z narażeniem życia nieśli Chrystusa na tych terenach, jak choćby sługę Bożego ks. Władysława Bukowińskiego. Mam przed oczyma tysiące kobiet, mężczyzn i dzieci, którzy na tych terenach ginęli za wiarę, umierali z głodu, odchodzili w samotności i zapomnieniu. Wierzę, że Pan już wynagradza im tamten los w swoim Królestwie. Wiem, że wśród nich są tacy, których historie mogłyby być dla nas wskazówką jak żyć godnie i jak żyć prawdziwie. Może kiedyś ujrzą jeszcze światło dzienne...



                                                                                        Przemek
------------------------------------------------------------------------------

Pozwolę sobie też dla dopełnienia obrazu przytoczyć tu wpis Magdy Roszak z bloga diakoni misyjnej, która na wolontariat do Kazachstanu przyjechała wkrótce po moim wyjeździe:

"(...) Chciałam napisać kilka słów o Wszystkich Świętych. Bo obchodziliśmy oczywiście tę uroczystość, ale nieco inaczej niż w Polsce. Nie trzeba było stać w korkach w drodze na cmentarz ani potykać się o znicze, czy wazony z kwiatami. Po niedzielnej Mszy o 11 jechaliśmy na cmentarz – ksiądz biskup zapraszał wszystkich obecnych. Jechaliśmy ok. 5-6 samochodami (w tym jeden bus) za miasto, gdzie są dwa ogromne cmentarze. Pierwszy raz je widziałam, dlatego tym większe zrobiły na mnie wrażenie. Pierwszy, muzułmański, widziałam tylko z daleka – takie murowane jakby zameczki, często z wieżyczkami. Drugi, który nawiedziliśmy, to cmentarz prawosławny, na którym porozsiewane w różnych miejscach są katolickie groby. Widok tego cmentarza wywołał we mnie dziwne uczucia. Załączam kilka zdjęć – sami spójrzcie.

Groby liche, nagrobki tylko gdzie niegdzie, ale wokół każdej mogiły musi stać płotek, który po rosyjsku ma specjalną nazwę podobno – „ograda”. Płotki są najróżniejsze, więc nie mogłam oprzeć się wrażeniu nieładu, chaosu. Kiedy to teraz napisałam, przyszło mi do głowy, że tak mogłabym wyobrazić sobie czyściec – być może to trafniej odzwierciedla realną sytuację tych dusz niż nasze wymuskane, idealnie wypielęgnowane mogiły. Ale modlitwa na cmentarzu była piękna. Było nas tam ok. 25 osób – głównie starsze parafianki, których bliscy spoczywają na tym cmentarzu. Jako że ich groby nie znajdują się w jednym miejscu, spacerowaliśmy po cmentarzu, zatrzymując się i modląc tam, gdzie one zaprowadziły.

Groby katolickie różnią się od prawosławnych krzyżem oraz usytuowaniem – zawsze w odwrotną stronę, tylko nie pamiętam w którą, chyba krzyżem w stronę zachodu. Może ktoś się lepiej orientuje?  Niektóre panie przyniosły ze sobą na cmentarz butelki z wodą święconą, którą polewały groby. Na tym cmentarzu leżą też „patronki” Atyrauskiego Kościoła – kobiety pochodzenia niemieckiego, dzięki którym przed lata nieobecności kapłana przetrwała na tym terenie wiara katolicka.

I z okazji oktawy Wszystkich Świętych modlimy się codziennie Różańcem przed Mszą Świętą. Ksiądz zapraszał parafian do udziału w tej modlitwie za dusze zmarłych – dzięki temu przychodzą takie dwie panie w ciągu tygodnia. (...)"









źródło: misje.oaza.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz