7 kwietnia 2010

Magda - misja Kazachstan

I usłyszałem głos Pana mówiącego: "Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?" Odpowiedziałem: "Oto ja, poślij mnie!" Iz 6,8

W październiku 2009 r. na trzecią już "zmianę" pojechała do Kazachstanu Magdalena Roszak, animatorka z archidiecezji poznańskiej, by w charakterze wolontariusza misyjnego, posłanego przez Ruch Światło-Życie posługiwać w Administraturze Apostolskiej Atyrau. Magda jest absolwentką filologii germańskiej na UAM w Poznaniu, a pochodzi z Borka Wielkopolskiego. W Atyrau zastąpiła Jowitę i Justynę, m.in.kontynuując prowadzenie kursów angielskiego. Jednak na głowie ma znacznie więcej obowiązków, o czym możecie przeczytać sami w jej relacjach, których fragmenty zamieszczamy poniżej, odsyłając jednocześnie do strony diakoni misyjnej, gdzie możecie przeczytać je w całości.

Magda jest animatorką oazową, jedną z nas, posłaną na misje przez nasz Ruch, dlatego pamiętajmy o niej w naszych modlitwach. Na misjach ta modlitwa jest jej szczególnie potrzebna. Prośmy też już teraz o następne powołania misyjne z naszego Ruchu.


18 października 2009:
A niedługo potem zjawiła się Nela, która przywitała mnie, jakby była moją dawno nie widzianą ciocią i bardzo cieszyła się, że nowa „wolonciurka prijechala” z Polski. Ona Polka, tylko nie mówi pa polski. Ale rozumie. Chwała Panu! (...) Dziś łezka wzruszenia się pojawiła, kiedy właśnie Nela podczas modlitwy powszechnej poprosiła, by pomodlić się za „naszu wolontariuszku Magdu”. Nie wiem, czy z zaskoczenia, czy już mnie kupili… :) (...) więcej

5 listopada 2009:
Najpierw były zapisy na kursy językowe, potem przygotowywałam się do rozpoczęcia zajęć, tzn. przygotowywałam pierwsze lekcje, a teraz już drugi tydzień prowadzę te lekcje. (...) W ciągu dwóch dni zapisałam ok. 180 osób, potem zamknęliśmy zapisy, chociaż ciągle nowi chętni przychodzili i chcieli się jeszcze dostać do którejś z grup. Nadal zresztą przychodzą. Grup jest w sumie 14, a godzin wychodzi coś ponad 20. Niemieckiego uczy się kilkanaście osób, reszta przychodzi na angielski: 3 grupy dzieci, 5 grup młodzieży na różnych poziomach i 3 grupy dorosłych.więcej

29 listopada 2009:
Niestety działa tutaj dosyć prężnie służba bezpieczeństwa (KNB), której obiektem zainteresowań są wszyscy obcokrajowcy, przebywający na terenie Kazachstanu. Więc chyba mam już jakąś teczkę – aż nie mogę uwierzyć, że to piszę :) To nie jest niebezpieczne, ponieważ im chodzi tylko o zbieranie informacji, ale trochę przykra jest świadomość, że nie wszyscy są mili ze szczerego serca i nie wszystkie pytania wynikają tylko i wyłącznie z tzw. „babskiej” ciekawości (na szczęście jest jeszcze takie coś jak „kobieca intuicja”, przed którą żadna obłuda się nie skryje:). Na zajęciach wśród chętnych do nauki języków są więc też osoby podstawione, czemu wciąż nie mogę się nadziwić…więcej

6 grudnia 2009:
Wczoraj pojechałam z siostrą Filipą do jednej z ubogich rodzin, które odwiedza. Jest wiele takich osób, którym Kościół tutaj pomaga (...) A co im przywiozłyśmy? Dwie szyby (ano przyda się na zimę mieć szyby w oknach…:), zabawki i lekarstwa (bo podobno wszystkie dzieci przeziębione). Z wyjazdu wracałam oczywiście przygnębiona. Chyba mało biedy w życiu widziałam. A w tym rejonie takich domków było „mnoga”… (...) Kiedy nagle zobaczymy biedę w całej okazałości, na wyciągnięcie ręki, łatwiej dojrzeć też CZŁOWIEKA, który potrzebuje pomocy.więcej

26 grudnia 2009:
(...) to miejsce, na które mnie Pan Bóg wyprowadził, to zupełna pustynia. Tutaj jakby Go nie było: odsetek wierzących w Niego trzeba by w promilach podawać… I zrodził się we mnie wyrzut: Panie Boże, dlaczego tak wielu ludziom na ziemi nie dajesz się poznać? (...) A jak było w Betlejem? Kiedy SAM BÓG PRZYSZEDŁ NA ZIEMIĘ, kiedy Słowo stało się Ciałem i przyszło do swojej własności… Mogło przecież w jednym momencie olśnić Swoim blaskiem i wielkością całą ziemię, wszystkie ludy i narody pod słońcem. Nie! Ono wybrało zgoła najlichsze (...) spośród miast i najnędzniejsze z miejsc. (...) I jeszcze na tej poczcie pomyślałam (pewnie niektórzy się niepokoją, że przesadzam z tym myśleniem;), że do Kazachstanu, do Atyrau i na tę sypiącą się pocztę nie przyjdzie Pan Bóg, dopóki ktoś Go tam nie zaniesie… I tu naprawdę nie chodzi o wielką ewangelizację, tylko o bycie tutaj.więcej

5 stycznia 2010:
Dziś wróciłam z Uralska po dwudniowym wyjeździe z grupką dzieci i młodzieży, przygotowujących scenkę na Boże Narodzenie(...) Co chciałam tylko napisać to to, że tam w Uralsku poczułam się niejednokrotnie jak na oazie. Nie było oczywiście rekolekcyjnego programu, bo dla naszych aktorów, którzy włożyli w przygotowanie przedstawienia sporo wysiłku, był to zasłużony wypoczynek (nie mylić z porządnym wyspaniem się; takie pomysły normalnym dzieciom nie przychodzą do główek – zwłaszcza na wspólnych wyjazdach), ale atmosfera była. Były zresztą wspólne modlitwy rano, wieczorem (przychodzili bez wołania punktualnie!!!) i przy posiłkach i braliśmy też udział w parafialnych Mszach świętych. I był pogodny wieczór! więcej

7 lutego 2010:
(...) Przez to niesamowite miejsce przewinęło się już sporo osób, z których każda dokłada po troszeńku do jego pięknej historii!
(...) dwie dziewczyny mniej więcej w moim wieku przyszły tydzień temu w sobotę pierwszy raz na próbę i Mszę Św. Pierwszy raz w życiu były w kościele(...)Patrzyły z zadziwieniem na to wszystko, co się wokół nich rozgrywa. Ja siedziałam obok i dopiero zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji, kiedy nagle na początku Komunii Świętej przyszło mi objaśniać im, co to jest „TO”, co ksiądz rozdaje. W takim momencie, kiedy w dwóch zdaniach trzeba wytłumaczyć istotę naszej wiary, nagle spoglądamy na nią z zupełnie innej perspektywy. Powiedziałam, co umiałam na gorąco, potem poszłam przyjąć Komunię, a później na pomoc przyszła mi przepiękna pieśń, którą śpiewaliśmy na uwielbienie. więcej

6 kwietnia 2010:
(...) W ogóle dopiero w niedzielę, kiedy wprowadzałam do kościoła grupki kazachskich dzieci, żeby im wyjaśnić, co oznacza hasło Christos waskrjes!, którego wszyscy w tenże niedzielny poranek (i w sumie przez cały dzień) niemalże nadużywają, dopiero wtedy, patrząc na twarze tych dzieci, wpatrzonych z podziwem i zachwytem we wszystko, co składa się na piękno naszej świątyni – chyba przede wszystkim witraże dają taki niesamowity efekt – więc dopiero wtedy i ja zachwyciłam się bogactwem naszej wiary. Później do tego jeszcze doszły słowa o tym, że wiara przyjęta prowadzi do usprawiedliwienia, a przekazywana ustami – do zbawienia. Jeśli wierzymy tylko dla siebie, to nasza wiara staje się martwa, a jeśli się nią dzielimy (jak chlebem), to dajemy świadectwo – wpierw wobec samych siebie. więcej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz