12 listopada 2010

II Dzień Solidarności z Kościołem prześladowanym



14 XI Kościół w Polsce po raz drugi będzie obchodzić Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym. W tym roku modlitwą obejmiemy chrześcijan w Iraku. O ich cierpieniach będzie mówił abp Louis Sako, który przebywa w Polsce na zaproszenie Polskiej Sekcji organizacji „Pomoc Kościołowi w Potrzebie”.

– Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym daje możliwość nam, którzy z własnej historii pamiętamy, co to zniewolenie, cenzura, usuwanie krzyża z miejsc publicznych, oddawanie życia za wiarę, czego najbardziej znanym znakiem jest osoba bł. ks. Jerzego Popiełuszki, odpowiedzieć na wołanie dzisiaj prześladowanych i mordowanych naszych sióstr i braci w wierze – podkreśla ks. dr Waldemar Cisło, dyrektor sekcji polskiej Pomocy Kościołowi w Potrzebie.

Podczas II Dnia Solidarności z Kościołem Prześladowanym będzie prowadzona zbiórka na rzecz pomocy dla chrześcijan w tym kraju.

więcej
strona organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie

4 listopada 2010

"Misje na Syberii" - relacja

W piątek 29 października, w ramach Tygodnia Misyjnego nasza diakonia zorganizowała spotkanie w Duszpasterstwie Akademickim „5”, gdzie gościliśmy o. Arkadiusza Bajaka, ze Zgromadzenia Misjonarzy Klaretynów. Od 14 lat pracuje on w diecezji irkuckiej, a więc na Syberii. Jego parafia to kilkadziesiąt wspólnot oddalonych od siebie o setki kilometrów, a czasem i zdecydowanie więcej. Zazwyczaj jest to kilka lub kilkanaście osób, do których kapłan ze względu na odległości przyjeżdża co kilka miesięcy, bądź kilka razy w roku. Msze odprawiane są w domach, gdyż świątyń w tej diecezji wciąż jest niewiele. Te, które były, zostały w czasach komunizmu zniszczone, bądź zamienione na magazyny czy stajnie. Na Syberii katolicy to przede wszystkim potomkowie zesłańców – Polaków, Niemców, Litwinów i innych narodowości. Coraz częściej jednak do Kościoła przychodzą Rosjanie i osoby innych, miejscowych narodowości. Kościół wiele wycierpiał w okresie komunistycznego totalitaryzmu, czego skutki widoczne są do dnia dzisiejszego.

Jednak to, co według o. Arka jest dla pracujących tam kapłanów najtrudniejsze ... to samotność. Bolączką tamtejszego Kościoła jest bowiem dotkliwy brak księży, którzy z powodu olbrzymich odległości rzadko mają z sobą kontakt, a jakże często jest on im potrzebny, choćby w przypadku choroby, czy potrzeby spowiedzi...

Jednak o. Arek zostawił nam pozytywny obraz pracy misyjnej na Syberii. W czasie spotkania skupił się na zdjęciach poszczególnych wspólnot, przez co pokazał, że to ludzie są dla niego najważniejsi i dla nich, bez względu na to, czy jest to 15 osób czy dwie osoby, warto przemierzać setki kilometrów. Piękna to postawa służby, jakże daleka od naszych, nierzadko nastawionych na masy i spektakularne sukcesy działań. W końcu zostawił nam o. Arek obraz Syberii – pięknego i majestatycznego kraju, pełnego nieprzetartych przestrzeni, porażającego swym ogromem i różnorodnością.

Tydzień Misyjny ma przypominać każdemu z nas, że misje to nie sprawa tylko pewnych kapłanów i zakonników, albo pasjonatów zainteresowanych egzotycznymi kulturami, ale podstawowe zadanie Kościoła, za realizację którego odpowiedzialni jesteśmy wszyscy.

26 października 2010

"Misje na Syberii" - zaproszenie

W ramach trwającego obecnie Tygodnia Misyjnego zapraszamy
w piątek 29-ego października na godz.20:00
do Duszpasterstwa Akademickiego "5" (ul. Ks. Skorupki 5)
na spotkanie pt."Misje na Syberii"
którego gościem będzie o. Arkadiusz Bajak
misjonarz klaretyn pracujący na Syberii

Zapraszamy :-)

25 października 2010

Niedziela Misyjna - relacja

W niedzielę 24 października, obchodzoną w całym Kościele Powszechnym jako Światowy Dzień Misyjny mieliśmy szczególną sposobność świętować ten szczególny dla nas dzień. Wraz z Kołem Misyjnym działającym przy parafii Matki Bożej Jasnogórskiej w Łodzi, zorganizowaliśmy spotkanie z ks. Józefem Skowronem, salezjaninem, przez 25 lat pracującym w Afryce. Zaczęliśmy od zwiedzania Muzeum Misji, które znajduje się na terenie wspomnianej parafii. Niesamowita kolekcja eksponatów i zdjęć z misji potrafi oczarować swoim bogactwem, różnorodnością i przenieść w świat, który dla nas tak często wydaje się odległy. Moją uwagę szczególnie przykuły zdjęcia naszego pasterza, arcybiskupa Władysława, który kilka lat temu odbył misyjną podróż do Afryki!
W Muzeum Misji czekała nas też słodka niespodzianka, gdyż członkowie Koła Misyjnego przygotowali nie tylko herbatkę ale i pyszne ciasta (na „deser” zaś zaserwowano nam pizzę!). W kameralnym klimacie mogliśmy więc wysłuchać ks. Józefa, który z wielką radością i wrodzoną sobie prostotą dzielił się swoimi misyjnymi doświadczeniami. Opowiadał nie tylko o mentalności Afrykańczyków, ale również o swoich pierwszych wrażeniach po zetknięciu z Czarnym Lądem. Zwrócił uwagę, że misjonarz nie powinien stać w „rozkroku” jak żaba z opowiedzianego przez niego dowcipu. Często bowiem istnieje pokusa, by jedną nogą być na misji, wypełniać swoje obowiązki, a drugą tkwić wciąż w Polsce, przy dawnych problemach i zajęciach. Misjonarz zaś powinien całym sobą wejść w misje, w życie i problemy mieszkańców, by móc rzeczywiście dobrze wypełnić swoje zadanie.
Na spotkaniu obejrzeliśmy również m.in. fragmenty filmu ze święceń kapłańskich ks. Józefa (przyjął je w Zambii!), z których widać wyraźnie, że było to wielkie wydarzenie dla całej miejscowej społeczności. W trakcie procesji z darami wierni składali m.in. ... żywe kury! Po spotkaniu członkowie naszej diakonii poprowadzili rozważania tajemnic różańca, które ofiarowywaliśmy w intencji poszczególnych kontynentów, odmawiając dziesiątki różańca w różnych językach (m. in. po łacinie, rosyjsku i niemiecku). Niedziela Misyjna ma przypominać, że misje są podstawowym i najważniejszym zadaniem Kościoła, bo jest to nic innego jak głoszenia Ewangelii. Dlatego właśnie każdy z nas, bez względu na wiek czy stan jest wezwany do tego, by sprawę misji wspierać, przede wszystkim przez swoją modlitwę.

20 października 2010

Niedziela Misyjna - zaproszenie

Z okazji na przypadający 24 października Światowy Dzień Misyjny, zapraszamy na spotkanie poświęcone misjom. Będzie ono miało charakter otwarty, są na niego zaproszeni wszyscy chętni, także rodziny z dziećmi!

Odbędzie się ono w kościele Matki Bożej Jasnogórskiej na terenie Muzeum Misji, znajdującego się przy tej parafii.

Program:

O 16.30 możliwość zwiedzania Muzeum Misji.

0 17.00 spotkanie z ks. Józefem Skowronem, salezjaninem
, przez wiele lat pracującym na misjach w Zambii i Namibii, który podzieli się swoim doświadczeniem i opowie o pracy na misjach w Afryce.

O 18.00 modlitwa różańcowa w intencji misji (odmawiana w różnych językach!).


Do udziału w tym spotkaniu zapraszamy wszystkich chętnych!

Parafia MB Jasnogórskiej znajduje się przy ul. Gogola na osiedlu Łódź-Widzew.

14 października 2010

Oaza Modlitwy Diakonii Misyjnej

Benedykt XVI w orędziu na tegoroczny Światowy Dzień Misyjny (24X) wzywa nas do „odnowionego zaangażowania w głoszenie Ewangelii i nadania działalności duszpasterskiej głębszego rozmachu misyjnego”. Wierzymy, że głębi i większego zapału misyjnego możemy szukać jedynie w spotkaniu z Jezusem, który jest Słowem żywym. Dlatego Diakonia Misyjna chce w tym roku podczas Oazy Modlitwy przede wszystkim słuchać Pana.

Zapraszamy animatorów, małżeństwa Domowego Kościoła, księży, każdego kto ma w sercu misje i chce się dzielić z innymi wiarą, charyzmatem Ruchu Światło-Życie. Będzie to czas budowania wspólnoty, ale też rozmów, dzielenia wizją i zadaniami na najbliższy rok. Zachęcamy wszystkich, którzy myślą o wyjeździe na wolontariat misyjny, chcą pomóc przy organizacji i prowadzeniu międzynarodowych rekolekcji oazowych, a szczególnie planujących założenie Diakonii Misyjnej w swojej diecezji.

Gdzie: Warszawa, parafia św. Rodziny, ul. Rozwadowska 9/11

Kiedy: 12-14 listopada 2010

Zgłoszenia: diakoniamisyjna@gmail.com
Ze względu na organizację noclegów prosimy o jak najszybsze przesyłanie zgłoszeń.
Tel: 502621490
Koszt: 50 zł
www.misje.oaza.pl

Marcin Skłodowski

zdjęcia i relacja z ubiegłorocznej OM DM

12 października 2010

Gotowi do pracy - relacja ze spotkania diakonii

W poniedziałek 11 października odbyło się pierwsze po wakacyjnej przerwie spotkanie naszej łódzkiej diakonii. Jako że nie widzieliśmy się dość długo, na początku, po krótkiej modlitwie, pozwoliliśmy sobie przy herbacie i słodkościach podzielić się przeżyciami z wakacji i troskami naszej codzienności. Następnie zatrzymaliśmy się nad relacją i zdjęciami z Mission:Oasis, czyli rekolekcji ONŻ I stopnia w języku angielskim, które w sierpniu odbyły się w Krościenku. Ta oaza misyjna, jak nazywano ją na Kopiej Górce, już wydała bardzo konkretne owoce i zrodziła plany kolejnych takich rekolekcji. Na spotkaniu zastanawialiśmy się więc w jaki sposób nasza diakonia mogłaby wspomóc ich organizację. Planowaliśmy też pracę i akcje na najbliższy rok i ku naszej wielkiej radości okazało się, że pomysłów i zapału nam nie brakuje.

Już bierzemy się do pracy, a tej jak się okazuje jest sporo. W najbliższą środę w jednym z łódzkich liceów będziemy prowadzić w ramach lekcji spotkania mające na celu zachęcić poszczególne klasy do zaangażowania się w dzieło Adopcji na Odległość.

Wciąż modlimy się o kapłana, który objąłby opieką naszą diakonię. Potrzebujemy bowiem nie tylko akcji i działania, ale przede wszystkim formacji, by wiedzieć po co mamy działać na rzecz misji i skąd czerpać do tego siłę.

8 października 2010

Łodzianka na misjach, czyli Kasia w Zambii

We wtorek 5 października, Kasia Berlińska, animatorka oazowa z Łodzi, wyjechała na misje do Zambii z ramienia Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco. Do wyjazdu przygotowywała się przez ostatni rok poprzez comiesięczne spotkania w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym w Warszawie.

Kasia jest świeżo upieczonym magistrem Zdrowia Publicznego na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi a także studentką III roku Ratownictwa Medycznego. Aby wyjechać na misje wzięła roczny urlop dziekański. Przez ostatnie lata angażowała się m.in. w Duszpasterstwie Akademickim "Węzeł", gdzie od roku działa grupa misyjna. W Zambii będzie pracować w przedszkolu i w oratorium na misji sióstr salezjanek w Mansie.



Wielu z Was zapewne zna Kasię choćby z rekolekcji oazowych (posługiwała na nich nawet w te wakacje, niedługo przed wyjazdem). Pamiętajmy o niej w modlitwach, jak też o Kościele i ludziach, do których została posłana. Prośmy też o kolejne powołania misyjne z naszego Ruchu.

zdjęcia z posłania i wyjazdu Kasi ze stony DA "Węzeł"

27 września 2010

Sylwia - misja Kazachstan

I usłyszałem głos Pana mówiącego: "Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?" Odpowiedziałem: "Oto ja, poślij mnie!" Iz 6,8

13 września na czwartą już "zmianę" pojechała do Kazachstanu Sylwia Gastoł, animatorka z diecezji warszawsko-praskiej, by w charakterze wolontariusza misyjnego, posłanego przez Ruch Światło-Życie posługiwać w Administraturze Apostolskiej Atyrau.
Do wyjazdu przygotowywała się przez formację w diakonii misyjnej, kursy języka rosyjskiego, a także udział w kilkudniowym spotkaniu formacyjno-modlitewnym organizowanym przez Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie.

Więcej o jej wyjeździe możesz przeczytać na stronie diakoni misyjnej

Sylwia jest animatorką oazową, jedną z nas, posłaną na misje przez nasz Ruch, dlatego pamiętajmy o niej w naszych modlitwach. Na misjach ta modlitwa jest jej szczególnie potrzebna. Prośmy też już teraz o następne powołania misyjne z naszego Ruchu.

24 września 2010

Zmiana terminu spotkania diakonii misyjnej!!!

Pierwsze po wakacyjnej przerwie spotkanie diakonii odbędzie się
w poniedziałek 11 października w Domu Ruchu na Radogoszczy
ok. 19.30 (po Nieszporach)

ZAPRASZAMY

22 września 2010

Zaginieni w Kazachstanie


Ks. Piotr Zwoliński, wykładowca UKSW i Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi oraz pracownik biblioteki Uniwersytetu Łódzkiego Michał Kacperski zaginęli na początku sierpnia w Kazachstanie, gdzie planowali zdobyć najwyższy szczyt tego kraju - Chan Tengri.

Polacy wyruszyli w podróż 1 sierpnia, następnego dnia dotarli do Ałma-Aty. Stąd mieli wyruszyć do punktu Żarkulak, potem przejść pieszo doliną Bajankol przez przełęcz 11 do bazy Inyłczek Północny, by w końcu dotrzeć na szczyt Chan Tengri (tzw. Pan Niebios lub Pan Dusz). Ten plan nigdy nie został zrealizowany. Polacy byli widziani ostatni raz w punkcie Żarkulak na początku sierpnia. Podejmowane dotychczas akcje poszukiwawcze nie przyniosły żadnych efektów.

Więcej o sprawie zaginionych Polaków



Rodziny obu zaginionych podjęły decyzję o zorganizowaniu kolejnej akcji poszukiwawczej w rejonie górskim, w pierwszych dniach października br.

Uprzejmie prosimy o wsparcie finansowe wyżej wymienionych działań – w imieniu swoim oraz Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki. Wspomniana akcja jest jedyną szansą na odnalezienie Michała i Piotra przed zbliżającą się zimą.

Ewentualne wpłaty prosimy kierować na konto Fundacji, z dopiskiem:
ZAGINIENI W KAZACHSTANIE
Fundacja Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki
00-666 Warszawa
Ul. Noakowskiego 10 m. 12
NIP 527-23-07-689
tel. +48 606 479 579
Dyrektor Fundacji – Jerzy Natkański
Nr KRS 0000084062
Nr konta 04 1160 2202 0000 0000 5515 5611


Z góry dziękujemy za okazaną pomoc

Rodziny Zaginionych

7 lipca 2010

Chusta św. Weroniki dla Pakistanu

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie...

Marzec 2010. Rawalpindi w Pakistanie. 38-letni chrześcijanin, Arshad Masih, zmarł w wyniku podpalenia przez ekstremistów muzułmańskich za odmowę wyparcia się wiary i przejścia na islam. Pracował jako kierowca u bogatego muzułmańskiego biznesmena, jego żona zaś była służącą. Od pięciu lat mieszkali z trójką dzieci (w wieku od 7 do 1 2 lat) w domu pracodawcy. Ten jednak od dłuższego czasu wywierał na Arshada nacisk, by wraz z całą rodziną przeszedł na islam. Arshad chciał zwolnić się z pracy, przez co jednak groźby w stosunku do niego gwałtownie się wzmogły. Po zdecydowanej odmowie porzucenia chrześcijaństwa Arshad został oskarżony przez pracodawcę o kradzież i był szantażowany, że oskarżenie zostanie wycofane, tylko jeśli zmieni wiarę. Konsekwentna odmowa wyrzeczenia się Chrystusa zakończyła się podpaleniem chrześcijanina. Poparzenia 80 % ciała doprowadziły do śmierci. Jego żonę, która próbowała interweniować na posterunku policji zgwałcili funkcjonariusze, na oczach trójki jej dzieci.

W tym samym mniej więcej czasie, w tym samym stanie Pendżab spalono żywcem 12-letnią chrześcijankę, która również zmarła w wyniku poparzeń. Dziewczynka była służącą w domu muzułmanina. Syn właściciela zgwałcił ją, ale w obawie przed utratą pracy dziewczynka nie doniosła o tym na policję. Żyjąca w skrajnym ubóstwie rodzina, poradziła jej zachowanie milczenia. O zajściu opowiedziała tylko swoim przyjaciółkom, co jednak rozwścieczyło gwłałciciela. Z zemsty syn pana domu oblał ją benzyną i podpalił.

Przeciw bluźnierstwu

To niestety nie jedyne przypadki prześladowań chrześcijan w tym muzułmańskim kraju. Sytuacja chrześcijan jest tam niezwykle skomplikowana. Oficjalnie cieszą się wolnością religijną, a nawet przychylnością rządu, w którym funkcje ministra ds. mniejszości sprawuje katolik. Chrześcijanie prowadzą szpitale, szkoły, dzieła charytatywne itp. Formalnie wszystko jest w najlepszym porządku. Problemem są jednak islamscy ekstremiści i fanatycy, którzy wykorzystują tzw. Ustawę o bluźnierstwie by atakować mniejszość chrześcijańską. Jest ona dla chrześcijan w Pakistanie niebezpieczna, gdyż bardzo łatwo na jej podstawie o fałszywe oskarżenie. Art.295b. tego prawa dotyczy przestępstw przeciw Koranowi, karanych dożywociem, a art. 295c. mówi o aktach znieważenia Mahometa, karanych śmiercią. Wystarczy zwykły donos by z tego powodu ktoś stracił życie, bo wprawdzie państwo nie stosuje przewidzianych przez to prawo najsurowszych kar, jednak w praktyce oskarżona czy choćby podejrzana osoba pada ofiarą fanatycznego tłumu. Wystarczy zwykła plotka o tym, że ktoś sprofanował Koran, a zanim przyjedzie policja, dopadnie go już rozwścieczony tłum.

Od początku historii Pakistanu (który utworzono w 1947 r., wydzielając muzułmańską część z Indii) chrześcijanie traktowani byli jako obywatele co najmniej drugiej kategorii, ale dopiero ostatnia dekada przyniosła prawdziwe prześladowania. Jak wyjaśnia bp J. Coutts, ordynariusz diecezji Faisalabad: Muzułmanie w Pakistanie kojarzą chrześcijan z cywilizacją zachodu (USA i państwa europejskie), uważając że są to kraje chrześcijańskie. Dlatego też, wojna w Iraku i Afganistanie oraz prześladowanie Palestyńczyków są postrzegane w ten sposób, że to chrześcijanie prześladują i mordują muzułmanów. Ten swój gniew i złość muzułmanie i bojownicy islamscy próbują wyładować, atakując nas, chrześcijan. W tej chwili władze państwowe przydzieliły uzbrojone siły policyjne do pilnowania każdego kościoła w niedzielę oraz zawsze, gdy chrześcijanie gromadzą się w świątyniach z okazji takich świąt, jak Boże Narodzenie, Wieki Piątek i Wielkanoc.

Tak więc wszystko zaczęło się w 2001 r., ale dopiero ostatnie dwa lata przyniosły zaostrzenie sytuacji. Na przełomie lipca i sierpnia 2009 r. w miejscowości Gojra rozniosła się pogłoska, że chrześcijanie sprofanowali Koran. Bardzo szybko podburzony tłum muzułmanów zaatakował mieszkających w tym mieście chrześcijan, którzy zmuszeni byli uciekać ze swoich domów, palonych przez islamskich ekstremistów. Ale siedmioosobowa rodzina, która zdecydowała się na pozostanie w domu została spalona żywcem. Nie były to jednak jedyne ofiary tamtych wydarzeń. Także w innych miejscowościach, m.in. w Korian doszło do podpaleń. Choć rząd obiecał ukaranie sprawców, odszkodowania i pomoc ofiarom sytuacja chrześcijan się nie polepszyła, czego przykładem jest tragedia rodziny Arshada Masiha.

Co ja mogę zrobić?

Pakistan potrzebuje chusty św. Weroniki - pod takim hasłem organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie prowadzi kampanie, której celem jest wsparcie pakistańskich chrześcijan, którzy doznają prześladowań z powodu wiary. Na zaproszenie organizacji w dniach 21-30 czerwca 2010 r. Polskę odwiedził pakistański biskup diecezji Faisalabad, Josepa Coutts. Pytany o to co my, chrześcijanie w Polsce możemy zrobić dla braci w wierze z Pakistanu na pierwszym miejscu wymienia modlitwę. Ma być to owa chusta św. Weroniki, poprzez którą przyniesiemy ulgę cierpiącym braciom. O co się modlić? O to, by rząd pakistański przeciwdziałał prześladowaniom, o pojednanie w tym kraju, o odwagę dla chrześcijan,a także o miłość Chrystusową, by umieli przebaczać oprawcom i zło dobrem zwyciężać. Potrzebne jest też wsparcie materialne, gdyż chrześcijanie w Pakistanie w większości żyją w ubóstwie. Ale możemy, a nawet powinniśmy również interweniować w sprawie prześladowań, wywierając nacisk, by niesprawiedliwe prawo o bluźnierstwie zostało zmienione. Tak jak św. Weronika musimy zrobić krok dalej. Ową chustą, którą otrzemy cierpiące oblicze prześladowanych chrześcijan może być nasz głos w ich sprawie. W tym celu Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie przygotowało petycję, którą przekaże ambasadorowi Pakistanu w Polsce. Można ją podpisać i w bardzo konkretny sposób pomóc chrześcijanom w Pakistanie:

PETYCJA

Przystanek: Oaza


Dwójka Pakistańczyków znajdzie się wśród uczestników Oazy Nowego Życia I stopnia dla obcokrajowców, prowadzonej w języku angielskim pod hasłem: MISSION: OASIS. LIFE FRIENDLY SOLUTION, która odbędzie się w dniach 31 VII - 16 VIII 2010 r. w Krościenku. Yaqoob Masih i Naomi Samuel pracują dla organizacji Joy Fundation, która na różne sposoby niesie pomoc chrześcijanom w Pakistanie, m.in. przez prowadzenie sierocińca w Toba Tek Singh. Fundacja ta po tragicznych zajściach we wspomnianych miejscowości Gojra i Korian, zorganizowała pomoc dla chrześcijan, którzy ucierpieli w wyniku tamtych zajść. Przyjazd do Polski Yaqooba i Naomi na rekolekcje oazowe będzie dla nich z pewnością bogatym przeżyciem duchowym, miejmy nadzieję, że wrócą do swego kraju z nowymi siłami i odwagą, ale też z jeszcze większym przekonaniem, że mają w nas wsparcie. Dla nas zaś może może być to okazja do poznania ich trudnej sytuacji oraz do solidarności z cierpiącymi braćmi, dla których wyznawanie wiary wiąże się z bardzo bolesnymi konsekwencjami.

Wciąż istnieje również możliwość wsparcia finansowego dla Naomi:

Ośrodek Fundacji "Światło - Życie" PRAGA w Warszawie
ul. Floriańska 3; 03-707 Warszawa;
Lukas Bank S.A. nr: 48 1940 1076 3068 1040 0002 0000
z dopiskiem: misja oaza


źródła:
Pomoc Kościołowi w Potrzebie
Pakistan Christian Concern. The Voice of the Persecuted Church
Islamization Watch
Adopcja na odległość dla Pakistanu

6 lipca 2010

Podziel się Oazą - podziękowania

Podziel się Oazą - to akcja, której celem było zebranie pieniędzy na przyjazd do Polski obcokrajowców, którzy w dniach 31 VII - 16 VIII wezmą udział w Krościenku w rekolekcjach I stopnia Oazy Nowego Życia, które pod hasłem: Mission: Oasis. Life Friendly Solution przeprowadzi w języku angielskim Diakonia Misyjna.

Ruch Światło-Życie naszej archidiecezji zobowiązał się do wsparcia finansowego Yaqooba Masiha z Pakistanu. Z inicjatywy ks. Piotra Pirka we wszystkich rejonach naszej archidiecezji w czasie ostatniego, paschalnego Dnia Wspólnoty przeprowadzona została zbiórka pieniędzy na ten cel. Udało nam się zebrać 1900 zł. Za wszystkie ofiary chcielibyśmy w tym miejscu serdecznie podziękować. Dzięki Waszej hojności Yaqoob będzie mógł doświadczyć daru Oazy Nowego Życia.

Bóg zapłać!!!



Jednocześnie informujemy, że 28.07 o godz. 18 w sali kurialnej przy katedrze św. Floriana na warszawskiej Pradze będzie okazja do spotkania z uczestnikami Mission:Oasis. Serdecznie zapraszamy!

1 lipca 2010

Papieskie Intencje Misyjne (lipiec 2010)



komentarz do papieskiej intencji misyjnej na lipiec

Aby chrześcijanie wszędzie, a zwłaszcza w wielkich ośrodkach miejskich, starali się wnosić istotny wkład w szerzenie kultury, sprawiedliwości, solidarności i pokoju.

30 czerwca 2010

"Nie możemy być spokojni" - relacja ze spotkania podsumowującego rok

16 VI odbyło się ostatnie przed wakacyjną przerwą spotkanie naszej diakonii, które przybrało charakter małej agapy. Nie zabrakło jednak akcentów formacyjnych, gdyż pochyliliśmy się nad kilkoma cytatami z ks. Blachnickiego i Jana Pawła II na temat misji. Zaczęliśmy jednak od Słowa Bożego, a konkretnie od Wielkiego Nakazu Misyjnego. Dzieliliśmy się tym, w jaki sposób każdy z nas może go realizować i wypełniać. Była to więc doskonała okazja do podsumowania pierwszego roku naszej posługi w diakonii misyjnej.

W ostatnim roku (naszym pierwszym) spotkania przybierały w zależności od sytuacji charakter formacyjny lub organizacyjny, zawsze jednak rozpoczynając się lub kończąc modlitwą. Przychodziły na nie osoby, które albo mają pragnienie wyjazdu na misje, albo noszą sprawy misji w sercu i przedstawiają je na modlitwie. Dopiero zaczynamy się poznawać, wciąż rozeznając czy to rzeczywiście miejsce dla nas. Niemniej już w tym pierwszym roku naszej posługi udało się oprócz podstawowej sprawy, jaką są comiesięczne spotkania, formacja i modlitwa, podjąć kilka dzieł misyjnych.

Pierwszym z nich była akcja „Ołówek dla Afryki”, w którą zaangażowały się osoby z diakonii. Była to zbiórka przyborów szkolnych, które za pośrednictwem Fundacji Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio” trafić miały do dzieci w krajach afrykańskich. Udało się przeprowadzić zbiórkę w Łodzi, Zgierzu i Bełchatowie.

Nawiązaliśmy kontakt w sprawie Adopcji na Odległość z s. Darianą Jasińską ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek św. Rodziny, która pracuje na misjach w Kenii. Podejmujemy próby propagowania tego dzieła w naszym Ruchu, czemu służyło m.in. zorganizowanie spotkania informacyjnego oraz informowanie o tym dziele w czasie wielkopostnego Dnia Wspólnoty w kilku rejonach naszej archidiecezji, w czasie jednej ze Szkół Animatora a także w naszych wspólnotach i kręgach.

Ostatnim dziełem, w które się zaangażowaliśmy była akcja „Podziel się Oazą”. W czasie paschalnego Dnia Wspólnoty odbyły się we wszystkich rejonach archidiecezji łódzkiej zbiórki na rzecz Yaqooba Masiha z Pakistanu, którego jako Ruchu zobowiązaliśmy się wesprzeć, by w sierpniu mógł uczestniczyć w ONŻ 1 stopnia w Krościenku. Udało się zebrać 1900 zł.


Również istnienie i prowadzenie tego bloga uważać możemy za skromny sukces.

Pierwszą i podstawową naszą bolączką jest brak kapłana, który jako moderator czy choćby opiekun towarzyszyłby nam w posłudze, zwłaszcza w początkowym jej etapie, gdy dopiero rozeznajemy co dalej. Na szczęście możemy liczyć na wsparcie naszego moderatora diecezjalnego, który wielokrotnie nie tylko okazywał swoje zainteresowanie diakonią, ale bardzo konkretnie wspierał jej działania.

To podsumowujące spotkanie wlało w nas jednak olbrzymią nadzieję i pewność, że to co robimy, a właściwie zaczynamy robić ma sens i nie tylko jest potrzebne, ale wręcz konieczne. Jak bowiem pisał ks. Franciszek Blachnicki: Wielki Nakaz Misyjny dotyczy głoszenia Ewangelii wszystkim ludziom w tym pokoleniu, na całym świecie. Nie możemy być spokojni, póki tego nakazu nie wypełnimy. Był w tym niesamowicie zgodny z Janem Pawłem II, który mówił, że: Nie możemy być spokojni, gdy pomyślimy o milionach naszych braci i sióstr, tak jak my odkupionych krwią Chrystusa, którzy żyj nieświadomi Bożej miłości.

Ten Wielki Nakaz Misyjny wypełniać można na różne sposoby, dlatego każdy z nas może mieć w dziele misyjnym swój własny udział.

1 czerwca 2010

Papieskie Intencje Misyjne (czerwiec 2010)



komentarz do papieskiej intencji misyjnej na czerwiec

Aby Kościoły w Azji, które są "małą owczarnią", otoczoną przez ludność niechrześcijańską, potrafiły głosić Ewangelię i dawać świadectwo radosnego przylgnięcia do Chrystusa

26 maja 2010

"Kościół to mój dom" - świadectwo Marzeny

Marzenka pochodzi z Bełchatowa, należy do naszej diakoni misyjnej. Jak sama przyznaje: Nigdy wcześniej nie pisałam świadectwa. Z Oazy (w której jestem uuu kilkanaście lat) wiem, że świadectwo to nic innego, jak opowiedzenie, co Jezus zdziałał w mojej duszy.

Zachęcamy więc do przeczytania jej świadectwa.

Oto jego fragment:
W pewnym momencie był obrzęd odnowienia swojej wiary, którą w naszym imieniu wyznali rodzice na naszym Chrzcie Świętym. Przyznam, że po prostu się wzruszyłam. Podeszłam do kapłana, który wypowiedział słowa: „Taka jest nasza wiara. Taka jest wiara Kościoła, której wyznawanie jest naszą chlubą, w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.” Powiedziałam „Amen” na znak, że to wszystko, co Pan Jezus przekazał mi przez Kościół, przyjmuję i wyznaję znów. Czułam, jak bardzo nie chcę być nigdy odłączona od Kościoła. Tu jest moja wspólnota, Kościół to mój Dom.

24 maja 2010

Relacja ze spotkania diakonii misyjnej

Ostatnie spotkanie diakonii misyjnej, które odbyło się w środę 19 V, miało charakter roboczy. Rozpoczęliśmy je nietypowo, od herbatki i ciastka, przy okazji dzieląc się naszymi codziennymi troskami i nowinkami (w końcu nie widzieliśmy się od miesiąca). Następnie omówiliśmy bieżące sprawy diakonii i zadania jakie przed nami stoją w najbliższym czasie m.in. spotkanie „z ciekawymi gośćmi”, czyli s. Weroniką, Jowitą i Justyną ( o czym już wkrótce poinformujemy szerzej). Zastanawialiśmy się też co jeszcze można zrobić dla akcji „Podziel się Oazą”, która wciąż w naszej archidiecezji trwa. Padły też postanowienia dotyczące prowadzenia po wakacjach w naszych wspólnotach spotkań o tematyce misyjnej. Następnie w modlitwie spontanicznej dziękowaliśmy Bogu za Jego liczne łaski i powierzaliśmy Mu nasze intencje, zarówno prywatne, jak i te dotyczące całego Kościoła i misji. Po zakończeniu tej części spotkania przeszliśmy do kaplicy, gdzie razem z oazowiczami z innych diakonii odmówiliśmy Nieszpory. Za dar spotkania, radości i służby niech będzie chwała Panu!

1 maja 2010

30 kwietnia 2010

PODZIEL SIĘ OAZĄ!

Podziel się Oazą to akcja, która ma na celu pomóc osobom spoza Polski skorzystać z daru Oazy Żywego Kościoła. Również nasza archidiecezja przyłączyła się do tego dzieła. W czasie najbliższego Dnia Wspólnoty (którego tematem jest: „Ewangelizacja bez granic”) we wszystkich rejonach naszej diecezji odbędzie się zbiórka pieniędzy, które przeznaczymy na Yaqooba z Pakistanu, aby mógł w sierpniu wziąć udział w Krościenku w Oazie Nowego Życia I stopnia w języku angielskim, którą w ramach akcji Mission: Oasis. Life Friendly Solution organizuje Diakonia Misyjna.

Yaqoob Masih pochodzi z Pakistanu. Wraz z żoną i trójką dzieci są jednymi z 2% chrześcijan w tym kraju. Yaqoob współpracuje z organizacją Joy Foundation, która stara się na różne sposoby pomagać pakistańskim chrześcijanom, którzy w tym muzułmańskim kraju doznają prześladowań.

Yaqoob pomaga niepełnosprawnym i ubogim się edukować, rozwija dla nich infrastrukturę i pomaga w uczestnictwie w życiu społecznym (poprzez rehabilitacje czy terapie), od 2001 roku opiekuje się sierocińcem w Toba Tek Singh, organizuje również spotkania modlitewne oraz międzyreligijne.

Joy Foundation jest pozarządową, niepolityczną, oficjalnie zarejestrowaną organizacją non-profit, nie dyskryminującą nikogo ze względu na płeć, rasę, kolor skóry i religię.

Oto list, jaki Yaqoob napisał do nas wkrótce po katastrofie smoleńskiej:

Dzisiaj przeglądając informacje w internecie przeczytałem bardzo złą wiadomość o śmierci Waszego Prezydenta i członków Parlamentu. To bardzo przykre.
Modlimy się tutaj za Was, Wasz kraj, tych którzy zginęli i ich rodziny.
Bądźcie pewni, że nasza modlitwa jest z Polakami.



Przyłącz się do tego dzieła i podziel się Oazą!

28 kwietnia 2010

Mission: Oasis. Life Friendly Solution

Być w Ruchu, znaczy... być w ruchu! Sama nazwa wyznacza dynamikę działania i wzywa do aktywności w „czynieniu uczniów ze wszystkich narodów”. Nadszedł czas, by Ci spośród uczniów na całym świecie, którzy zostali poruszeni charyzmatem Światło-Życie, mogli dotrzeć do oazy i zaczerpnąć wody w miejscu, gdzie korzenie sięgają źródła.

Dlatego w najbliższe wakacje Krościenko stanie się skrzyżowaniem kultur. W III turnusie odbędą się tam rekolekcje I stopnia w języku angielskim, przeznaczone dla osób pochodzących z rozmaitych zakątków Europy oraz odległych krajów Azji czy Afryki.

Do Diakonii Misyjnej wpłynęły już pierwsze zgłoszenia na rekolekcje. Chęć uczestnictwa wyrazili między innymi Daniel i David z Kenii, którzy, pod wpływem ubiegłorocznej wizyty kilku animatorów Ruchu, zapragnęli ponownie spotkać się w naszej wspólnocie. Muszą pokonać tysiące kilometrów, by dotrzeć do Oazy Żywego Kościoła. Dlatego z inicjatywy Diakonii Misyjnej w diecezji warszawsko-praskiej organizowana jest akcja Podziel się oazą!, która ma na celu sfinansowanie kosztów ich przyjazdu oraz pobytu. Udział w niej zadeklarowały 34 wspólnoty, których uczestnicy postanowili w czasie Wielkiego Postu zrezygnować z jednego wyjścia do kina, aby zaoszczędzone w ten sposób 20 zł mogło przybliżyć przyjazd Kenijczyków o kolejny kilometr. Do Daniela i Davida dołączyły już kolejne osoby z Kenii, oraz kilku mieszkańców Pakistanu, Chin i Mołdawii.

Wierzymy, że przyjazd do Polski naszych braci, którzy w swoich krajach często spotykają się z prześladowaniami, będzie dla nich umocnieniem. Ruth, która w ubiegłym roku przyjechała do Polski wraz z Emmą, Peterem i ks. Zhu na rekolekcje oazowe z Chin dała takie świadectwo: Mojżesz na pustyni uderzył laską w skałę, z której wypłynęła żywa woda, aby Izraelici mogli się napić. I nasze serca mogą wytrysnąć żywą wodą, którą jest Duch Święty. Krzyż Chrystusa działa podobnie jak laska Mojżesza na pustyni. Nasze serce jest jak skała, a Jezus puka do niego za pomocą Krzyża (...). Rekolekcje młodzieżowe były nie tylko umocnieniem mojego osobistego życia duchowego, wprowadziły mnie one w cały proces życia Kościoła. To było wspaniałe doświadczenie, które możemy wykorzystać w życiu naszego lokalnego Kościoła, w życiu wspólnot młodzieżowych.” Z kolei Emma podkreślała jak wielką łaską jest dla nas Ruch Światło-Życie: „Ten rodzaj grup o charakterze religijnym w Chinach jest czymś zupełnie nowym i z natury rzeczy ukrytym. Naszą działalność musimy prowadzić w podziemiu.

Nie możemy zatrzymać tego daru tylko dla siebie! Przejmijmy się słowami Jana Pawła II z encykliki Redemptoris Missio, w której wzywa do nowego zaangażowania misyjnego: Misje odnawiają Kościół, wzmacniają wiarę i tożsamość chrześcijańską, dają życiu chrześcijańskiemu nowy entuzjazm i nowe uzasadnienie. Wiara umacnia się, gdy jest przekazywana! Nowa ewangelizacja ludów chrześcijańskich znajdzie natchnienie i oparcie w oddaniu się działalności misyjnej. Mamy nadzieję, że również w naszym Ruchu.

W Misję: Oaza zaangażowane są już archidiecezje: łódzka, katowicka, warszawska oraz diecezja warszawsko-praska, która zainicjowała całe dzieło.

więcej o Mission: Oasis

25 kwietnia 2010

Wręczenie Krzyży misyjnych

Jak co roku, podczas obchodów ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie nuncjusz apostolski Józef Kowalczyk wręczył krzyże misyjne. W tym roku, w niedzielę 25 kwietnia, przyjęło je 30 osób. Mszy św. odpustowej przewodniczył prymas Polski abp Henryk Muszyński, a homilię wygłosił abp Kazimierz Nycz.

Wśród przyszłych misjonarzy są księża z diecezji bielsko-żywieckiej, katowickiej, kieleckiej, łódzkiej, tarnowskiej, warszawsko-praskiej oraz ze zgromadzenia pallotynów. W grupie tej są także siostry zakonne należące do zgromadzenia Karmelitanek Dzieciątka Jezus, Sióstr od Aniołów, szarytek, elżbietanek i franciszkanek oraz pięcioro świeckich z diecezji: krakowskiej, świdnickiej, siedleckiej i warszawskiej. Przez ostatni rok przygotowywali się w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie.

Misjonarze i misjonarki będą pracować m.in. w Chile, Zambii, Peru, Boliwii, Kamerunie, Wietnamie, Namibii, na Barbadosie i Madagaskarze.

Oprócz nich krzyże misyjne otrzymało także 8 księży z Towarzystwa Chrystusowego, którzy posłani zostaną do pracy wśród Polonii zagranicznej w Anglii, Rumunii, USA i na Ukrainie oraz werbista, który będzie pomagał w pracy duszpasterskiej w Rosji.


Wśród osób, które przygotowywały się do wyjazdu na misje w CFM i otrzymały krzyż misyjny jest kapłan archidiecezji łódzkiej: ksiądz Wojciech Błaszczyk, który uda się na misje do Boliwii. Otoczmy go naszą modlitwą, jak też i wszystkich, którzy już wkrótce rozpoczną pracę na misjach.

22 kwietnia 2010

"Adopcja na Odległość - adopcją serca" - relacja ze spotkania diakonii misyjnej

Kolejne już spotkanie diakoni misyjnej za nami. Odbyło się ono w środę 21 kwietnia w Domu Ruchu na Radogoszczy. Jak zwykle rozpoczęliśmy Nieszporami. Następnie w sali multimedialnej po przyzwaniu Ducha Świętego obejrzeliśmy wspólnie prezentację dotyczącą programu Adopcji na Odległość a także zdjęcia z Kenii, m.in. z misji, w której posługuje s. Dariana Jasińska. Rozmawialiśmy też m.in. o sytuacji w Kenii, o różnych problemach tamtejszych mieszkańców, jak też o szansach, jakie dla dzieci w Afryce niesie program Adopcji na Odległość. Byliśmy zgodni co do tego, że jest to dzieło, które nie polega tylko na finansowym wsparciu konkretnego dziecka, ale jest prawdziwą adopcją serca, czyli przyjęciem niejako do swojej rodziny tego dziecka, którego jednak nigdy nie spotka się osobiście.

Rozważaliśmy też nasze dalsze zaangażowanie w program Adopcji i możliwości jego propagowania w naszym Ruchu. Wniosek był jeden: jest to dzieło długofalowe, dlatego wszystkimi możliwymi środkami powinniśmy je promować, korzystając z różnych sytuacji, w których można by było zachęcić do takiej formy świadczenia miłości.

19 kwietnia 2010

Najbliższe spotkanie Diakoni Misyjnej

odbędzie się w środę 21 kwietnia 2010 r. w Domu Ruchu Światło-Życie (Łódź-Radogoszcz).

Rozpoczniemy Nieszporami o godz.19:00, następnie przejdziemy do sali multimedialnej.

Zapraszamy :-)

14 kwietnia 2010

Święci Cyryl i Metody – Apostołowie Słowian. Patroni Jedności

Trwając w Modlitewnej Nowennie Miesięcy zatrzymujemy się tym razem nad postaciami świętych Cyryla i Metodego, które nasz Ruch stawia jako przykład troski o jedność.

Tragiczny wypadek, w którym zginął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, Jego Małżonka oraz blisko sto osób pełniących polityczne, społeczne, wojskowe i kościelne funkcje w Polsce – pokazały, że w chwilach trudnych i w obliczu dramatycznych wydarzeń tę jedność jako naród potrafimy okazać i docenić.

Bez wątpienia Jan Paweł II ogłaszając świętych Cyryla i Metodego Patronami Europy, właśnie na aspekt jedności kładł wielki nacisk, zdając sobie sprawę jak bardzo jest ona potrzebna dzisiejszej Europie i Kościołowi.


Bracia Sołuńscy (zwani tak od Sołunia, czyli obecnych Salonik w Grecji) przyszli na świat w rodzinie wyższego urzędnika cesarskiego. Starszy z braci, Metody, noszący imię chrzestne Michał, urodził się między 815 a 820 rokiem. Rysowała się przed nim kariera polityczna, z której jednak szybko zrezygnował, wybierając życie monastyczne. Młodszy, Konstantyn, bardziej znany pod zakonnym imieniem Cyryla, przyszedł na świat w roku 827 lub 828. Przed nim z kolei otworzyła się kariera kościelna i naukowa, znamy go zresztą również pod przydomkiem Filozof. Idąc za przykładem brata również i on wybrał życie kontemplacyjne. Nie cieszyli się jednak obydwaj długo spokojem, gdyż na prośbę cesarza bizantyjskiego udali się nad Morze Azowskie z misją do Chazarów. Po powrocie czekało na nich nowe zadanie, jak się później okazało, kluczowe w ich życiu. Książę Moraw, Rościsław, zwrócił się do cesarza Michała III z prośbą o przysłanie do jego kraju misjonarzy, którzy władali by językiem słowiańskim, a tak się złożyło, że tego języka jeszcze w młodości wyuczył się Konstanty-Cyryl.

Misja braci w Państwie Wielkomorawskim przyniosła ogromne owoce, ale jednocześnie zrodziła zawiść duchowieństwa frankońskiego. Bracia, pod adresem których kierowano wiele oskarżeń, zmuszeni byli w Rzymie bronić m.in. posługiwania się w liturgii językiem słowiańskim. Kolejni papieże brali ich w obronę i potwierdzali ich kanoniczną misję, a Metody został nawet konsekrowany na biskupa. Jego brat zaś zmarł 14 lutego 869 r. w Rzymie, krótko przed śmiercią przyjmując zakonne imię Cyryla. Metody kontynuował misję wśród Słowian, ale nie bez przeszkód, przez pewien czas był bowiem nawet więziony. Zakończył życie 6 kwietnia 885 r.

Jan Paweł II w specjalnie im poświęconej encyklice Slavorum Apostoli pisał, że: W dziele ewangelizacji, którego dokonali jako pionierzy na terenie zamieszkałym przez ludy słowiańskie, zawiera się równocześnie prototyp tego, co dzisiaj nosi nazwę "inkulturacji" – wcielenia Ewangelii w rodzime kultury – oraz wprowadzenie tych kultur w życie Kościoła. Są zatem Bracia Sołuńscy Apostołami Słowian nie tylko dlatego, że jako pierwsi kierowali do nich Ewangelię, ale również dlatego, że tłumaczyli Pismo Święte i księgi liturgiczne na zrozumiały dla nich język, stworzyli głagolicę (alfabet słowiański, przekształcony przez uczniów braci w cyrylicę) i wykorzystywali w liturgii język starosłowiański, w zasadniczy sposób wpływając na rozwój kultury i tożsamości narodów słowiańskich.

Dla misjonarzy Święci Cyryl i Metody są bez wątpienia nie tylko doskonałym przykładem zastosowania inkulturacji, ale również wzorem gorliwości ewangelizacyjnej, dalekowzrocznych wysiłków i planów misyjnych. Pokazują, że nie powinniśmy się poddawać, gdy jakieś przeszkody stają na naszej misyjnej czy ewangelizacyjnej drodze. Święci Cyryl i Metody są wzorem wierności i konsekwencji. Co więcej, obydwaj bracia, zrezygnowali z życia kontemplacyjnego, a więc z rzeczywistości, o którą tak zabiegali, w zamian udali się w nieznane. Zaryzykowali, gdyż byli całkowicie posłusznymi nie tylko Kościołowi, ale przede wszystkim Bożej woli i natchnieniom Ducha Świętego.


Czemu jednak są Patronami Europy, w czym przejawiała się ich troska o jedność? Tak argumentował to Jan Paweł II: Cyryl i Metody prowadzili swoją służbę misyjną i apostolską wśród Słowian w łączności z Kościołem Patriarchalnym w Konstantynopolu, jak również z Kościołem Rzymskim, który ich misje potwierdził. W ten sposób dali dowód jedności Kościoła, jaki w okresie ich działalności nie był jeszcze dotknięty nieszczęściem rozłamu między Wschodem a Zachodem. Ale święci Cyryl i Metody pokazują nam, że tej jedności nie buduje się poprzez niwelowanie różnić, czy całkowitą unifikację. Przeciwnie. Tylko gdy będziemy znali i akceptowali swoją tożsamość, rozumieli i realizowali swój charyzmat, gdy będziemy wierni swej odrębnej tradycji i kulturze, wtedy będziemy w stanie docenić i uszanować odrębność, kulturę i tożsamość innych. Oczywiście słusznie zauważa papież, że jednocześnie potrzebne są: otwartość ducha ku braciom, wzajemne zrozumienie, gotowość współpracy na drodze wspaniałomyślnej wymiany dóbr kulturalnych i duchowych.

Jedność w różnorodności – oto co powinniśmy zachować dla siebie z lekcji, jakiej udzielili nam Cyryl i Metody.

Przemek

7 kwietnia 2010

Magda - misja Kazachstan

I usłyszałem głos Pana mówiącego: "Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?" Odpowiedziałem: "Oto ja, poślij mnie!" Iz 6,8

W październiku 2009 r. na trzecią już "zmianę" pojechała do Kazachstanu Magdalena Roszak, animatorka z archidiecezji poznańskiej, by w charakterze wolontariusza misyjnego, posłanego przez Ruch Światło-Życie posługiwać w Administraturze Apostolskiej Atyrau. Magda jest absolwentką filologii germańskiej na UAM w Poznaniu, a pochodzi z Borka Wielkopolskiego. W Atyrau zastąpiła Jowitę i Justynę, m.in.kontynuując prowadzenie kursów angielskiego. Jednak na głowie ma znacznie więcej obowiązków, o czym możecie przeczytać sami w jej relacjach, których fragmenty zamieszczamy poniżej, odsyłając jednocześnie do strony diakoni misyjnej, gdzie możecie przeczytać je w całości.

Magda jest animatorką oazową, jedną z nas, posłaną na misje przez nasz Ruch, dlatego pamiętajmy o niej w naszych modlitwach. Na misjach ta modlitwa jest jej szczególnie potrzebna. Prośmy też już teraz o następne powołania misyjne z naszego Ruchu.


18 października 2009:
A niedługo potem zjawiła się Nela, która przywitała mnie, jakby była moją dawno nie widzianą ciocią i bardzo cieszyła się, że nowa „wolonciurka prijechala” z Polski. Ona Polka, tylko nie mówi pa polski. Ale rozumie. Chwała Panu! (...) Dziś łezka wzruszenia się pojawiła, kiedy właśnie Nela podczas modlitwy powszechnej poprosiła, by pomodlić się za „naszu wolontariuszku Magdu”. Nie wiem, czy z zaskoczenia, czy już mnie kupili… :) (...) więcej

5 listopada 2009:
Najpierw były zapisy na kursy językowe, potem przygotowywałam się do rozpoczęcia zajęć, tzn. przygotowywałam pierwsze lekcje, a teraz już drugi tydzień prowadzę te lekcje. (...) W ciągu dwóch dni zapisałam ok. 180 osób, potem zamknęliśmy zapisy, chociaż ciągle nowi chętni przychodzili i chcieli się jeszcze dostać do którejś z grup. Nadal zresztą przychodzą. Grup jest w sumie 14, a godzin wychodzi coś ponad 20. Niemieckiego uczy się kilkanaście osób, reszta przychodzi na angielski: 3 grupy dzieci, 5 grup młodzieży na różnych poziomach i 3 grupy dorosłych.więcej

29 listopada 2009:
Niestety działa tutaj dosyć prężnie służba bezpieczeństwa (KNB), której obiektem zainteresowań są wszyscy obcokrajowcy, przebywający na terenie Kazachstanu. Więc chyba mam już jakąś teczkę – aż nie mogę uwierzyć, że to piszę :) To nie jest niebezpieczne, ponieważ im chodzi tylko o zbieranie informacji, ale trochę przykra jest świadomość, że nie wszyscy są mili ze szczerego serca i nie wszystkie pytania wynikają tylko i wyłącznie z tzw. „babskiej” ciekawości (na szczęście jest jeszcze takie coś jak „kobieca intuicja”, przed którą żadna obłuda się nie skryje:). Na zajęciach wśród chętnych do nauki języków są więc też osoby podstawione, czemu wciąż nie mogę się nadziwić…więcej

6 grudnia 2009:
Wczoraj pojechałam z siostrą Filipą do jednej z ubogich rodzin, które odwiedza. Jest wiele takich osób, którym Kościół tutaj pomaga (...) A co im przywiozłyśmy? Dwie szyby (ano przyda się na zimę mieć szyby w oknach…:), zabawki i lekarstwa (bo podobno wszystkie dzieci przeziębione). Z wyjazdu wracałam oczywiście przygnębiona. Chyba mało biedy w życiu widziałam. A w tym rejonie takich domków było „mnoga”… (...) Kiedy nagle zobaczymy biedę w całej okazałości, na wyciągnięcie ręki, łatwiej dojrzeć też CZŁOWIEKA, który potrzebuje pomocy.więcej

26 grudnia 2009:
(...) to miejsce, na które mnie Pan Bóg wyprowadził, to zupełna pustynia. Tutaj jakby Go nie było: odsetek wierzących w Niego trzeba by w promilach podawać… I zrodził się we mnie wyrzut: Panie Boże, dlaczego tak wielu ludziom na ziemi nie dajesz się poznać? (...) A jak było w Betlejem? Kiedy SAM BÓG PRZYSZEDŁ NA ZIEMIĘ, kiedy Słowo stało się Ciałem i przyszło do swojej własności… Mogło przecież w jednym momencie olśnić Swoim blaskiem i wielkością całą ziemię, wszystkie ludy i narody pod słońcem. Nie! Ono wybrało zgoła najlichsze (...) spośród miast i najnędzniejsze z miejsc. (...) I jeszcze na tej poczcie pomyślałam (pewnie niektórzy się niepokoją, że przesadzam z tym myśleniem;), że do Kazachstanu, do Atyrau i na tę sypiącą się pocztę nie przyjdzie Pan Bóg, dopóki ktoś Go tam nie zaniesie… I tu naprawdę nie chodzi o wielką ewangelizację, tylko o bycie tutaj.więcej

5 stycznia 2010:
Dziś wróciłam z Uralska po dwudniowym wyjeździe z grupką dzieci i młodzieży, przygotowujących scenkę na Boże Narodzenie(...) Co chciałam tylko napisać to to, że tam w Uralsku poczułam się niejednokrotnie jak na oazie. Nie było oczywiście rekolekcyjnego programu, bo dla naszych aktorów, którzy włożyli w przygotowanie przedstawienia sporo wysiłku, był to zasłużony wypoczynek (nie mylić z porządnym wyspaniem się; takie pomysły normalnym dzieciom nie przychodzą do główek – zwłaszcza na wspólnych wyjazdach), ale atmosfera była. Były zresztą wspólne modlitwy rano, wieczorem (przychodzili bez wołania punktualnie!!!) i przy posiłkach i braliśmy też udział w parafialnych Mszach świętych. I był pogodny wieczór! więcej

7 lutego 2010:
(...) Przez to niesamowite miejsce przewinęło się już sporo osób, z których każda dokłada po troszeńku do jego pięknej historii!
(...) dwie dziewczyny mniej więcej w moim wieku przyszły tydzień temu w sobotę pierwszy raz na próbę i Mszę Św. Pierwszy raz w życiu były w kościele(...)Patrzyły z zadziwieniem na to wszystko, co się wokół nich rozgrywa. Ja siedziałam obok i dopiero zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji, kiedy nagle na początku Komunii Świętej przyszło mi objaśniać im, co to jest „TO”, co ksiądz rozdaje. W takim momencie, kiedy w dwóch zdaniach trzeba wytłumaczyć istotę naszej wiary, nagle spoglądamy na nią z zupełnie innej perspektywy. Powiedziałam, co umiałam na gorąco, potem poszłam przyjąć Komunię, a później na pomoc przyszła mi przepiękna pieśń, którą śpiewaliśmy na uwielbienie. więcej

6 kwietnia 2010:
(...) W ogóle dopiero w niedzielę, kiedy wprowadzałam do kościoła grupki kazachskich dzieci, żeby im wyjaśnić, co oznacza hasło Christos waskrjes!, którego wszyscy w tenże niedzielny poranek (i w sumie przez cały dzień) niemalże nadużywają, dopiero wtedy, patrząc na twarze tych dzieci, wpatrzonych z podziwem i zachwytem we wszystko, co składa się na piękno naszej świątyni – chyba przede wszystkim witraże dają taki niesamowity efekt – więc dopiero wtedy i ja zachwyciłam się bogactwem naszej wiary. Później do tego jeszcze doszły słowa o tym, że wiara przyjęta prowadzi do usprawiedliwienia, a przekazywana ustami – do zbawienia. Jeśli wierzymy tylko dla siebie, to nasza wiara staje się martwa, a jeśli się nią dzielimy (jak chlebem), to dajemy świadectwo – wpierw wobec samych siebie. więcej

2 kwietnia 2010

24 marca 2010

Bł. Matka Teresa z Kalkuty - misjonarka miłości.

Zmarła w 1997 r. i beatyfikowana przez Jana Pawła II w 2003 r. Agnesë Gonxhe Bojaxhiu ( imię zakonne Maria Teresa od Dzieciątka Jezus) całemu światu znana jest jako Matka Teresa z Kalkuty.

Była autorytetem nie tylko dla chrześcijan, ale również dla wiernych innych religii, a nawet dla ludzi niewierzących. Wciąż jest dla świata przykładem postawy miłosierdzia wobec bliźniego, wzorem miłości bezwarunkowej i bezinteresownej. Z tego powodu jest również znakiem, któremu sprzeciwiać się będą, bo udowadniała, że można kochać i dawać siebie naprawdę nie chcąc nic w zamian, bez ukrytych intencji, bez chęci nawracania, czy wywyższania się.

Jan Paweł II podkreślał, że Wybrała nie tyle bycie najmniejszą, ile służebnicą najmniejszych. Rzeczywiście, całe jej życie było służbą ubogim, cierpiącym i umierającym. Broniła nienarodzonych i uciskanych. Była wielką obrończynią życia i rodziny. Była radykalna w swoim przeżywaniu Ewangelii i postawie miłosierdzia. Nie bała się służyć najuboższym z ubogich. Widziała w nich samego Chrystusa, udowadniając, że można i trzeba dosłownie brać słowa: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25, 40). Pochylając się nad człowiekiem brudnym, chorym czy trędowatym, była przekonana, że pochyla się nad samym Chrystusem, dlatego robiła to bez odrazy, lecz z miłością.


Założyła kilka zgromadzeń zakonnych, m.in. Misjonarki Miłości, które szybko rozprzestrzeniły się na całym świecie. Gościła u największych tego świata, zdobyła bardzo wiele nagród, tytułów i wyróżnień m.in. Pokojową Nagrodę Nobla. Zyskała wielką sławę na całym świecie, stając się swego rodzaju symbolem i … wciąż pozostawała sobą - cichą i skromną zakonnicą, która bez ustanku pochylała się nad ubogim człowiekiem. Wiedziała, że nie może zrezygnować z prostej służby. Argumentowała to tak: Nietrudno kochać ludzi, którzy są od nas daleko, trudniej kochać tych, z którymi współżyjemy albo którzy w pobliżu nas przebywają. Nie akceptuję wielkich czynów na skalę ogólną, trzeba zaczynać od miłości jednostki. Chcąc kogoś pokochać, trzeba nawiązać kontakt z tą osobą, zbliżyć się do niej. Każdy potrzebuje miłości. Każdy musi mieć świadomość, że jest potrzebny i że jest ważny dla Boga.

Dla nas jest nie tylko przykładem postawy miłosierdzia ale i modlitwy. Albowiem to z codziennej Eucharystii i wielogodzinnej adoracji Najświętszego Sakramentu czerpała siły do tej trudnej przecież służby. Wiedziała, że jeśli nie poświęci czasu przed Panem, nie będzie umiała iść do tych odrzuconych, poranionych, chorych i umierających. Dla misjonarzy i ludzi zaangażowanych w różnego rodzaju apostolat, jest znakiem, że aby kochać i dawać siebie najpierw trzeba samemu mieć z czego zaczerpnąć. Uczy nas, że nie można przedkładać życia czynnego nad kontemplacyjnym, lecz należy obie te sfery uczynić komplementarnymi. Pisał o tym w encyklice Deus Caritas Est Benedykt XVI: Na przykładzie błogosławionej Matki Teresy z Kalkuty możemy jasno zobaczyć, że czas poświęcony Bogu na modlitwie nie tylko nie ogranicza efektywnej i pełnej miłości służby bliźniemu, lecz jest również niewyczerpalnym źródłem tej służby.

W życiu duchowym może być dla nas nauczycielką, bo mimo oschłości na modlitwie, poczucia opuszczenia i tzw. „nocy duszy” nie przestawała adorować Chrystusa, nie straciła wiary ani miłości. Również misjonarz nie może się zniechęcać, gdy będzie mu towarzyszyło poczucie opuszczenia, samotności, czy zniechęcenie z powodu braku widocznych owoców jego posługi, a na misjach wcale nie trudno o to wszystko. Matka Teresa pokazywała swoim życiem, że należy „robić swoje”, czyli po prostu kochać i służyć, a resztę zostawić Bogu.

Przemek

20 marca 2010

Adopcja na Odległość




Bądźmy świadkami miłości! Słowa te, będące tematem obecnego roku duszpasterskiego w polskim Kościele, wzywają nas do czynienia miłosierdzia. Matka Teresa, która jest dla nas szczególnym przykładem postawy miłosierdzia pisała: „Nie akceptuję wielkich czynów na skalę ogólną, trzeba zaczynać od miłości jednostki. Chcąc kogoś pokochać, trzeba nawiązać kontakt z tą osobą, zbliżyć się do niej”.

Bardzo konkretnym wypełnieniem tych słów i odpowiedzią na hasło tego roku duszpasterskiego jest Adopcja na Odległość. Dzieło to polega na pomocy jednemu dziecku z Afryki poprzez:

* regularne wsparcie materialne (ok. 50 zł na miesiąc), dzięki któremu dziecku zapewniona jest nie tylko edukacja ale też wyżywienie i opieka medyczna

* modlitwę za „swoje” dziecko

* utrzymywanie z nim kontaktu listownego (raz bądź dwa razy do roku).


Rodzicom adopcyjnym, mimo że nigdy się z tym dzieckiem nie spotkają, znane jest jego imię i sytuacja. Dzieło to wymaga więc prawdziwej miłości, chodzi bowiem o konkretną osobę, o konkretne dziecko, któremu mogę uratować życie i zapewnić dobrą przyszłość.

Adopcji na Odległość mogą się podjąć zarówno osoby indywidualne, małżeństwa, rodziny, jak też i całe grupy, klasy, parafie itp.

Pragniemy Wam zaproponować i zachęcić szczególnie do Adopcji dziecka z Afryki przez całą wspólnotę oazową lub krąg Domowego Kościoła. Można w ten sposób zjednoczyć wysiłki i uczynić z tego wspólne dzieło. Poszczególne grupy we wspólnocie lub małżeństwa w kręgu mogą wtedy np. na zmianę, co miesiąc, składać się na określoną sumę, dzięki czemu nie jest to obciążające finansowo. Jest to doskonały sposób na pogłębienie wzajemnych więzi i relacji we wspólnocie czy kręgu, bo przecież nic tak nie jednoczy jak wspólnie czynione dobro i świadczenie miłości.



Wszystkich, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat, wysłuchać świadectwa i zobaczyć jak żyją dzieci z Kenii, do których ten program jest skierowany zapraszamy na

spotkanie informacyjne na temat Adopcji na Odległość w sobotę 27 marca 2010 r. na godz. 18:00 do Domu Ruchu Światło-Życie na Radogoszczy (ul. Zgierska 230/232).

17 marca 2010

PARRESIA

Od wielu już lat Kongregację Odpowiedzialnych na Jasnej Górze poprzedza Parresia czyli Międzynarodowe Spotkanie Ruchu Światło-Życie. Czy jednak w świadomości członków naszego Ruchu rzeczywiście jest obecne to wydarzenie? Czy w ogóle jesteśmy świadom czym jest Parresia?

Zacznijmy zatem od samego terminu:
Przepowiadanie ożywione jest wiarą, która budzi w misjonarzu entuzjazm i żarliwość. Dzieje Apostolskie (...) określają taką postawę słowem „parresia”, które oznacza głoszenie z otwartością i odwagą (Redemptoris Missio, 45)

Parresia zatem to głoszenie Słowa Bożego z otwartością, ewangelizowanie w mocy Ducha Świętego. A o tym, że oazowicze głoszą od wielu lat Ewangelię z mocą także poza granicami Polski, świadczy obecność i rozwój coraz większej liczby wspólnot oazowych i kręgów Domowego Kościoła w różnych częściach świata ( dla porządku wymieńmy choćby niektóre: Czechy, Słowacja, Ukraina, Białoruś, Litwa, Niemcy, Wielka Brytania, Grecja, Austria, USA, Kanada, a ostatnio także i Kenia!).

W miarę rozwoju Ruchu poza granicami Polski, podczas spotkania dwóch kapłanów: ks. Josefa Heske ze Słowacji i ks. Ireneusza Kopacza, moderatora Międzynarodowej Diakonii Ewangelizacji "Drogocenna Perła", zrodził się pomysł międzynarodowego spotkania oazowiczów. Za nazwę spotkania posłużył właśnie ów grecki termin. Celem Parresii jest dzielenie się radościami i problemami Ruchu Światło-Życie w różnych krajach, wymiana doświadczeń, pogłębienie kontaktów, pomoc w rozeznawaniu kształtowania struktur krajowych a także inspirowanie głoszenia Ewangelii przez Ruch „aż po krańce ziemi” a także współpraca przy organizowaniu międzynarodowych oaz i spotkań.

W tym roku odbyła się XV Parresia. W dniach 25-26 lutego 2010 roku w parafii św. Józefa w Częstochowie zgromadziło się ok. 30 osób z Ukrainy, Białorusi, Słowacji, Czech, Litwy, Niemiec (członkowie Diakonii Z Calsbergu) a także z Polski (m.in. członkowie Diakonii Misyjnej z Warszawy i Łodzi). Wśród uczestników byli zarówno świeccy (studenci, osoby dorosłe, małżonkowie), jak i osoby konsekrowane a także 7 księży: ks. Jozef Heske ze Słowacji, ks. Ireneusz Kopacz i ks. Jacek Herma z Niemiec (Carlsberg), ks. Jarosław Gąsiorek i ks.Wiaczesław Kowalski z Ukrainy, o. Jan Rajlich OP z Czech a także Moderator Generalny Ruchu ks. Adam Wodarczyk.

Zostaliśmy przyjęci niezwykle ciepło przez tutejszego proboszcza, który nie tylko dbał, żeby niczego nam nie brakowało, ale ubogacał nasze spotkanie swoją obecnością, a wiele razy również swoim humorem i konkretnym słowem.

Niesamowity w Paresii jest nie tylko ciepły, rodzinny klimat, wynikający z dość kameralnego grona, ale przede wszystkim doświadczenie jedności w różnorodności. Pochodzimy z różnych krajów, posługujemy się różnymi językami, mamy swoją kulturę, obyczaje, ale łączy nas Jezus Chrystus, który gromadzi nas w jednym Kościele i jednym Ruchu! Liturgia Godzin, Eucharystia czy choćby modlitwa spontaniczna były niesamowitymi okazjami, by ta jedność w różnorodności wybrzmiała w całej pełni, choćby w wielości języków (śpiewaliśmy i modliliśmy się po ukraińsku, polsku, białorusku, litewsku, czesku i słowacku). Na spotkaniu w grupach dzieliliśmy się sytuacją Ruchu w naszych krajach i propozycjami międzynarodowych inicjatyw. Oczywiście nie bez znaczenia były rozmowy i spotkania przy herbatce czy ciastku. Wielu uczestników to stali "bywalcy" Parresii, dzięki czemu nawiązują się przyjaźnie i trwałe znajomości.

W czasie Parresii szeroko omawiane były najróżniejsze międzynarodowe inicjatywy ewangelizacyjne i oazowe, m.in. III stopień w Rzymie, czy choćby ONŻ I st. w języku angielskim, który planowany jest w 3 turnusie w Krościenku.

Dla mnie osobiście był to błogosławiony czas. Zobaczyłem, że nasz Ruch jest obecny w wielu krajach, gdzie rozwija się, mimo wielu trudności. Spotkałem ludzi, którzy tak jak ja chcą żyć w charyzmacie Ruchu Światło-Życie i w nim posługiwać. Zobaczyłem bogactwo i siłę naszego Ruchu, ale widzę też ile pracy jeszcze przed nami. Ks. Adam Wodarczyk zarysował dość odległą ale jednocześnie jakże konkretną perspektywę roku 2033. Zwrócił uwagę, że nie możemy spocząć, dopóki są na świecie osoby, które nie usłyszały o Chrystusie, mało tego, które nie ogłosiły Jezusa swoim Panem i Zbawicielem. Zadanie niewykonalne? Na pewno trudne, ale tym bardziej powinniśmy wołać "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi". Już nie tylko tej polskiej ziemi... ale oblicze całego świata. Potrzebna nam jest PARRESIA. Zarówno to międzynarodowe spotkanie wspólnot Ruchu, by łączyć wysiłki, jak też i przepowiadanie z mocą, by coraz większą liczbę serc i krajów przyprowadzić do Chrystusa.

Przemek

Zdjęcia z Parresii możesz obejrzeć na blogu Diakonii Misyjnej

Na stronie Oazy litewskiejmożesz przeczytać świadectwo Elizy z Wilna

24 lutego 2010

NIEDZIELA "AD GENTES"

II Niedziela Wielkiego Postu, zwana jest Niedzielą "Ad Gentes".
Jest to dzień Modlitwy, Postu i Solidarności z Misjonarzami. Obecnie 2132 misjonarzy z Polski pracuje w 94 krajach na wszystkich kontynentach.

W tym dniu pamiętaj o nich szczególnie w modlitwie. W niedzielę 28 lutego we wszystkich kościołach w Polsce zbierane będą także ofiary, które zostaną przekazane na projekty realizowane przez misjonarzy.



"Misje to sprawa Miłości" - to hasło tegorocznej sms-owej akcji Dzieła Pomocy "Ad Gentes", wspierającej polskich misjonarzy posługujących na całym świecie. Przyłącz się do akcji wysyłając SMS o treści MISJE pod numer 72032.

Zajrzyj tutaj żeby przekonać się jak zostają zużytkowane zebrane pieniądze i jakie cele wspierasz pomagając misjonarzom wysyłając smsa.

Tutaj zaś obejrzysz króciutki filmik promocyjny.

20 lutego 2010

Sprawozdanie z akcji "Ołówek dla Afryki"

Ołówek dla Afryki? Ale po co? Czy nie lepiej dać pieniądze? Przecież tym dzieciom potrzebne jest jedzenie a nie jakieś kredki. Takich i podobnych głosów słyszałem ostatnio wiele, dlatego nie była to łatwa akcja. Pewne schematy na temat Afryki wciąż funkcjonują w naszych głowach...

Misjonarze pracujący w Afryce najlepiej wiedzą jak tragiczna jest tam sytuacja jeżeli chodzi o edukację. Robią więc wszystko, by to zmienić. Szkoły są tam z reguły płatne, rodziców nie stać na to by posłać do nich dziecko. Ołówki, kredki czy linijki oczywiście nie załatwią całej sprawy. Nikt rozsądny nie łudzi się, że zebrane w tej akcji rzeczy odmienią nagle całą tą smutną rzeczywistość. Ale na pewno choć trochę ją ułatwią, odciążą rodziców, którzy nawet jeśli wysyłają dzieci do szkoły, to nie są w stanie ich zaopatrzyć w podstawowe przybory szkolne. Zresztą każdy z nas sam wie najlepiej czym jest tzw. „wyprawka” i że wcale nie jest to rzecz tania. Dzieci w najuboższych rejonach Afryki bardzo często nigdy nie miały okazji korzystać z ołówków i zeszytów. Zazwyczaj piszą kredą na drewnianych tabliczkach. I choć zebrane rzeczy nie są najlepszym lekarstwem na biedę i problem analfabetyzmu to na pewno przyniosą tym dzieciom radość. Możesz sobie już teraz wyobrazić małego Mutumę, który pisze Twoim ołówkiem w zeszycie, albo małą Mamadou, która wreszcie może rysować kredkami. Radość i uśmiech na twarzy tych dzieci – bezcenne!

Oczywiście, łatwiej jest wrzucić złotówkę do puszki. Ta akcja wymagała jednak wysiłku. Trzeba było wybrać się do księgarni i kupić kredki, albo przynajmniej wyczyścić szufladę. Potem jeszcze przynieść to w wyznaczone miejsce np. do szkoły lub na parafię. Taki wysiłek podjęli tylko Ci, którzy naprawdę chcieli pomóc. Włożyli w to serce i tak naprawdę to się liczy najbardziej. Ta akcja wydała jednak niespodziewany (przynajmniej dla mnie) owoc – a mianowicie – uruchomiła olbrzymie pokłady dobroci w wielu ludziach i zaangażowała wiele osób.

W naszej archidiecezji wyglądało to tak:
Zaczęło się od studentów z DA „Kamienica”, którzy rozpoczęli zbiórkę w klasztorze Dominikanów. Na ich stronie znalazłem plakat akcji, zamieściłem go na blogu diakonii. Przyznam się szczerze, że jakoś specjalnie nie zamierzałem się w to angażować. Ale napisała do mnie Edyta, animatorka z Bełchatowa z pytaniem czy diakonia się w to włącza, bo ona chciałaby to przeprowadzić u siebie. Byłem pod wrażeniem jej zapału. Edyta zmobilizowała młodzież oazową w całym Bełchatowie, dzięki czemu w tym mieście zbierano w kilku miejscach: w parafii pw. Św. Stanisława Biskupa i Męczennika, w parafii pw. Miłosierdzia Bożego, w parafii pw. Narodzenia NMP, w parafii pw. Matki Kościoła, w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3, a także w parafii pw. Wszystkich Świętych w Grocholicach. Oto jak akcję opisuje Edyta:

Akcja w Bełchatowie przebiegła pomyślnie. Na początku 31 stycznia w wyznaczonych parafiach została ogłoszona akcja podczas każdej mszy św. Następnie, tydzień później (7 lutego) odbyła się zbiórka, czyli składano swoje dary do przygotowanych i oznaczonych pudeł "Ołówek dla Afryki"(jeden z księży przeprowadził akcję na katechezie). Ta akcja była na swój sposób wyjątkowa. Nie jest sztuką wrzucić złotówkę do puszki. Co innego kupić ołówek albo oddać coś swojego. W jednej z parafii została nawet przygotowana paczka od przedszkola. Włączyły się zarówno dzieci oraz młodzież jak i wiele osób starszych z hojnymi darami.

Ile wszystkiego zebraliśmy? Przeliczając na sztuki - nie wiem. Ale było tego dużo.
Cieszę się, że zarówno animatorzy jak i księża, tak chętnie włączyli się do akcji, za co im z całego serca dziękuje.


Dodam tylko, że liczba rzeczy, które udało im się w Bełchatowie zebrać była naprawdę imponująca.

W Łodzi zbieraliśmy tylko w kilku miejscach: Asia z Domowego Kościoła, przeprowadziła zbiórkę w XXXV Liceum Ogólnokształcącym, w którym uczy; zbierały dzieciaczki z Przedszkola Miejskiego nr 110 w Łodzi, a także oazowicze z DA „Węzeł”. Zbiórka odbyła się też w parafii św. Wojciecha w Łodzi i w Domu Ruchu.

W Zgierzu za akcję odpowiedzialna była Martyna, która sama opowie o jej przebiegu:

Dzięki zaangażowaniu wielu osób akcję udało się przeprowadzić w czterech zgierskich szkołach:Samorządowym Liceum im.Romualda Traugutta, Zespole Szkół nr 1 im. Jakuba Stefana Cezaka, Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych im. Jana Pawła II i Szkole Podstawowej nr 11. Dodatkowo kilka osób zbierało przybory w jednym z gimnazjów. Po uzyskaniu zgody dyrekcji zabraliśmy się za rozwieszanie plakatów w szkołach. Następnie ogłosiliśmy zbiórkę w poszczególnych klasach. W szkołach akcja spotkała się z różnymi reakcjami. Najchętniej pomagały dzieci. Bez chwili zastanowienia oddawały przybory. Często były to ich ulubione kredki czy długopisy.

W liceach reakcje były podzielone. Niektórzy chętnie włączyli się w pomoc, lecz u innych akcja budziła zdziwienie. Nie każdy potrafił zrozumieć jak ważne są dla afrykańskich dzieci przybory szkolne i jak wiele w ich życiu może zmienić możliwość dostępu do edukacji. Akcja miała więc dwojaki cel. Oprócz samej zbiórki przyborów staraliśmy się wytłumaczyć, że czasem większą pomocą może być oddanie kilku nie potrzebnych ołówków niż przekazywanie dużych sum pieniędzy i że tak naprawdę każdy z nas może pomóc. Mimo początkowych trudności akcja zakończyła się sukcesem. Wiele ludzi włączyło się w pomoc.

W sumie zebraliśmy około 130 mazaków, 360 długopisów, 1100 kredek i 2500 ołówków ;-)
Mnie osobiście akcja przyniosła wiele radości mimo tego, że kosztowała mnie wiele wysiłku. Piękne było to, że zaangażowało się wiele ludzi, którzy na początku nie wydawali się zainteresowani ale najważniejsze, że mogłam jakoś włączyć się w pomoc dzieciom z tak daleka mimo, że nie wyjechałam na misję ;-)

Zebrane rzeczy trzeba było już tylko zawieźć do Poznania, do siedziby Fundacji „Redemptoris Missio”, która całą akcję zainicjowała i koordynuje. Tu niespodziewanie z pomocą przyszedł ks. Piotr Pirek, który sam zaoferował, że zawiezie wszystkie te rzeczy do Poznania!
Tak więc w piątkowy poranek, pojechaliśmy wraz z ks. Piotrem i Kasią B. (pseudonim Diakonia Słowa) z misją specjalną do Poznania. Możecie sobie wyobrazić, że samochód załadowany ołówkami i przyborami szkolnymi maści przeróżnej, zebranymi w Bełchatowie, Zgierzu i Łodzi pękał w szwach :-) Na miejscu, już po rozładowaniu transportu zostaliśmy przyjęci herbatką. Przy okazji dowiedzieliśmy się sporo o samej Fundacji:

Organizacja ta od 18 lat zajmuje się tworzeniem profesjonalnego zaplecza dla polskich misjonarzy prowadzących działalność medyczną wśród chorych w najuboższych krajach świata. W tym celu organizowane są wyjazdów lekarzy, pielęgniarek i studentów medycyny do szpitali i przychodni w krajach misyjnych. Fundacja wspomaga ich również wysyłką lekarstw, środków opatrunkowych i sprzętu medycznego. Swoją działalnością objęła przez lata istnienia kilkadziesiąt misyjnych szpitali, przychodni i punktów medycznych w Tanzanii, Kamerunie, Zambii, Ugandzie, Kenii, Czadzie, Indiach, Gwatemali, Boliwii, na Jamajce, Papua Nowej Gwinei, Białorusi i w Kazachstanie.

Mam nadzieję, że jest to początek dłuższej współpracy między diakonią misyjną a Fundacją „Redemptoris Missio”.

Rzeczy zebrane w ramach akcji „Ołówek dla Afryki” trafią do Tanzanii, Namibii i Kamerunu. Ale kiedy dokładnie się to stanie, trudno powiedzieć, bo odzew na akcję był większy, niż przypuszczali organizatorzy (tu możesz zobaczyć listę wspierających akcję). Ale ponieważ organizatorzy mają już spore doświadczenie i nie po raz pierwszy tą akcję prowadzą, możemy być pewni, że dary trafią w odpowiednie, czarne rączki :-)

Dla mnie najbardziej budujące było świadectwo osób zaangażowanych w przebieg tej akcji, zwłaszcza Edyty i Martyny. Cieszę się, bo zobaczyłem, że wśród oazowiczów są osoby, które z takim zapałem i sercem pomagają misjom. A niestety mam wrażenie, że w naszej diecezji wciąż za mało się o misjach mówi, za mało się na ich rzecz robi. Tym cenniejsza jest każda akcja, czy wydarzenie, które choć w najmniejszym stopniu służą sprawie misji.

WSZYSTKIM, KTÓRZY W JAKIKOLWIEK SPOSÓB
WSPARLI TĘ AKCJĘ SERDECZNE DZIĘKI !!!
BÓG ZAPŁAĆ !!!


P.