16 stycznia 2010

W poszukiwaniu oazy - migranci i uchodźcy

Dwie historie - dwa aspekty tego samego dramatu
..................................................................................
Paulos Fahraj od dwóch lat tuła się po Bliskm Wschodzie razem z rodziną. Ostatnie trzy miesiące spędzili w Syrii, niedawno przedłużono im pobyt o kolejne trzy miesiące, ale potem będą musieli wyjechać, bo kraj ten nie pozwala uchodźcom pozostawać dłużej w swoich granicach. Paulos uciekł wraz z rodziną z Iraku. W Bagdadzie zostawił dom, pracę i przyjaciół. Tam były jego korzenie i całe jego życie. Musieli opuścić swoją ojczyznę, nie tylko z powodu trwającej tam wojny i strachu przed terrorem oraz nieustannymi zamachami bombowymi, ale przede wszystkim w obawie przed prześladowaniami. Jest chrześcijaninem wyznania chaldejskiego. W Iraku narażony był na permanentne ataki islamskich fanatyków. Zaczęło się od oskarżeń pod jego adresem, żądano by przeszedł na islam. Potem były pogróżki. Gdy zniszczono jego sklep, w którym handlował dywanami, zrozumiał, że dłużej nie wytrzyma życia w strachu. Nie chciał podzielić losu swojego sąsiada, również chrześcijanina, którego torturowano, a następnie zamordowano.
Decyzję o uchodźstwie podjął głównie z myślą o rodzinie, zwłaszcza o 13-letniej córeczce, której groziło porwanie i gwałt. Niestety te praktyki są częste i nierzadko kończą się zmuszaniem młodych chrześcijanek do poślubienia muzułmanina i przejścia na islam. Paulos początkowo udał się do Jordanii, ale tam nie można przedłużyć półrocznego pobytu. Tak samo było w Libanie. Myślał, że w Syrii skończy się jego exodus, ale i tu spotkało go rozczarowanie. Nie traci jednak nadziei, że w końcu znajdą bezpieczne schronienie. Wierność Chrystusowi zmusiła go do uchodźstwa, ale nie żałuje, że nie wyrzekł się wiary. Jest wdzięczny Bogu za ocalenie, ale nie ukrywa, że nie o takim życiu marzył dla swojej rodziny.


38-letni Paweł także miał nadzieję na lepszą przyszłość dla swojej rodziny, również szukał bezpieczeństwa, ale tego ekonomicznego. W Polsce nie mógł znaleźć stałej i pewnej pracy. Z zawodu jest polonistą, ale w szkole nie było dla niego zatrudnienia. Przez pierwsze lata po skończeniu studiów był na bezrobociu. W końcu znalazł fuchę na budowie. Płacili nieźle, a on zawsze miał dużo krzepy, więc nie narzekał. Problemy pojawiły się, gdy założył rodzinę i okazało się, że z dotychczasowej płacy nie był w stanie utrzymać żony i synka. Kolejna zmiana i kolejne rozczarowanie. Nowy pracodawca nie wywiązywał się ze swoich obowiązków. Paweł czekał nawet po kilka miesięcy na wypłatę. Szwagier opowiedział mu o Zielonej Wyspie. Zapewniał, że tam wyjdzie na swoje, że wystarczą trzy lata i jak wróci do Polski, to już do nowego mieszkania. Wyjechał, gdy Maciuś miał zaledwie 1,5 roczka. Trzy lata zamieniło się w 11.
Maciek ojca prawie nie zna. Danusia, żona Pawła, przeżyła w pewnym momencie załamanie, nie wiedziała jak związać koniec z końcem. Pieniądze z Irlandii przychodziły wprawdzie regularnie, ale nie były to obiecywane kokosy, zresztą nawet one nie byłyby w stanie wynagrodzić jej samotności. Emigracja zmieniła Pawła nie do poznania, zamknął się w sobie, do rodziny dzwonił coraz rzadziej, coraz częściej za to zaglądał do irlandzkich pubów. Danusia zażądała, by wrócił już na stałe, groziła rozwodem. Paweł zaproponował inne rozwiązanie. Ściągnął rodzinę do Irlandii. Ich małżeństwo na szczęście przetrwało kryzys, ale wiele ich to kosztowało. Rodzina Pawła nie potrafi się odnaleźć na emigracji. Danusia przez cały dzień jest sama w czterech ścianach, nie dość że ciasnych, to jeszcze wciąż nie własnych. Maciek nie potrafi się zaklimatyzować w nowej szkole, z trudem nawiązuje nowe kontakty. Nie rozumie czemu opuścili Polskę, czemu nie może widywać kolegów, tęskni za dziadkami, chciałby znów służyć jako ministrant przy ołtarzu w swojej parafii. Paweł jednak wciąż wierzy, że decyzja o emigracji była słuszna, choć na pewno nie łatwa...


Gdy słowo dom nabiera nowego znaczenia - migracja i uchodźstwo
..................................................................................
Historie Paulosa i Pawła to zaledwie dwa przypadki, które mogą nam tylko przybliżyć, ale przecież nie wyczerpać kwestię uchodźców i migrantów, których na całym świecie jest miliony. Każdy z tych przypadków wiąże się z historią konkretnego człowieka, z konkretnym dramatem, cierpieniem, problemem...

Różne są powody, dla których ludzie opuszczają swój dom rodzinny i ojczyznę. Wojna, terror, i prześladowania w wielu miejscach na całym świecie powodują, że w chwili obecnej setki tysięcy uchodźców szuka schronienia poza granicami swojego kraju. Nie tylko chrześcijanie z Iraku muszą uciekać przed prześladowaniami, również nasi bracia w wierze z Indii, Darfuru, Indonezji, ale też wielu innych krajów muzułmańskich uciekają w obawie o własne życie. Tzw. dysydenci polityczni uciekają z krajów komunistycznych i rządzonych przez dyktatorskie reżimy, takich jak np. Korea Północna, Wietnam, Chiny czy Kuba. Do ucieczki zmuszają też tlące się w wielu rejonach świata współczesne konflikty zbrojne, jak choćby te w Afganistanie, Iraku, Ziemi Świętej, ale też i w wielu regionach Afryki. Nawet zakończony konflikt czy fala prześladowań nie zawsze oznaczają możliwość powrotu do domu, czego najlepszym przykładem są Czeczeńcy.
Wśród najczęstszych przyczyn emigracji wymienić można względy ekonomiczne, a więc poszukiwanie lepszych warunków życia, a nierzadko po prostu ucieczka przed głodem. Ale migrujemy także z powodów naukowych, rodzinnych i wielu innych. Zresztą kwestia uchodźstwa i migracji ma o wiele więcej aspektów i wymiarów niż te zarysowane przeze mnie. Zawsze jednak decyzja o opuszczeniu swojego kraju bądź rodzinnego domu nie jest łatwa.


Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie - Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy
..................................................................................
W orędziu na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy, obchodzony w drugą niedzielę po uroczystości Objawienia Pańskiego, w tym roku przypadający 17 stycznia, papież Benedykt XVI zauważa, że: Samego Jezusa jako dziecko spotkał los migranta, jak bowiem opowiada Ewangelia, by uniknąć zagrożenia ze strony Heroda, musiał szukać schronienia w Egipcie razem z Józefem i Maryją (por. Mt 2, 14). W tym roku papież zwraca szczególną uwagę na małoletnich migrantów i uchodźców, którym należy się wsparcie, nie tylko fizyczne, ale też kulturalne, duchowe i moralne. Ojciec Święty zauważa z bólem jak wiele z nich jest opuszczonych i narażonych w różny sposób na wykorzystywanie, dlatego pisze: (…) chciałbym zachęcić wszystkich chrześcijan do uzmysłowienia sobie, że sytuacja małoletnich migrantów i uchodźców stanowi społeczne i duszpasterskie wyzwanie. W naszych sercach rozbrzmiewają słowa Jezusa: «Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie» (Mt 25, 35)

No właśnie, tu powinno pojawić się pytanie: czy rzeczywiście przyjęliśmy? Każdy z nas może sobie przeprowadzić rachunek sumienia pytając się w jaki sposób ja odnoszę się do emigrantów i uchodźców? Bez wątpienia bowiem w Polsce nie tak mało mamy okazji by ich spotkać. W jaki zatem sposób traktuję np. Koreańczyka lub Ukraińca, który handluje na bazarze w moim mieście? Jakie uczucia towarzyszą mi, gdy mijam chińską kuchnię bądź bar prowadzony przez Wietnamczyka? Czy zastanawiałem się kiedykolwiek, że za tym człowiekiem, którego nierzadko się boję, którego pod wpływem stereotypów traktuję jako potencjalnego złodzieja, lub oszusta stoi konkretna historia życia? Czy nie przeszło mi przez myśl, że przyjechał do mojego kraju w poszukiwaniu lepszego życia dla swojej rodziny, a może nawet musiał uciekać z kraju z powodów politycznych, podobnie jak kiedyś moi bliscy np. w czasie stanu wojennego? Oby Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy był dla nas okazją, by chociaż przez drobną chwilę wczuć się w sytuacje tych, którzy zmuszeni byli opuścić dosłownie wszystko co składało się na ich dotychczasowe życie.


Ruch Światło-Życie a emigracja – korzenie i współczesne zaangażowanie
..................................................................................
Dla nas, członków Ruchu Światło-Życie sprawa emigracji powinna być szczególnie bliska, nie tylko ze względu na hasło tego roku: Czyńcie uczniów ze wszystkich narodów. Przede wszystkim zobowiązujący i znamienny pozostaje fakt, że nasz Założyciel, Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki ostatnie lata swego życia przeżył na emigracji. Doskonale wiedział co to znaczy być uchodźcą i migrantem, od niego zatem możemy się uczyć w jaki sposób do tego problemu podchodzić. To przecież Międzynarodowe Centrum Ewangelizacji Ruchu Światło-Życie w Carlsbergu było i jest bardzo konkretną odpowiedzią na trudną sytuację polskiej emigracji. To w Centrum w Carlsbergu polscy emigranci spełniają nie tylko swoje duchowe potrzeby, ale też te kulturowe, związane z pragnieniem trwania w polskich tradycjach i dziedzictwie. Ale przecież „Marianum” jako otwarte dla wszystkich, jest tym miejscem, w którym polska emigracja spotyka się z Niemcami,spełnia więc funkcję integracyjną, będąc znakiem jedności.

Prawdziwą radością napełniają nas docierające do nas raz po raz wiadomości o zakładaniu wspólnot oazowych czy kręgów Domowego Kościoła w kolejnych miejscach Europy Zachodniej. Czy jednak jako Ruch Światło-Życie poczuwamy się do odpowiedzialności za emigrację polską w szerszym zakresie? W słowie programowym skierowanym na Kongregacji Odpowiedzialnych w 2008 r. ks. Adam Wodarczyk, Moderator Generalny Ruchu Światło-Życie powiedział:

Projektem, który nie jest jeszcze dopracowany, jest program mający na celu powstanie grup ewangelizacyjnych, które będą mogły podjąć posługę w krajach Unii Europejskiej, tam, gdzie są nasi rodacy. Znajdują się tam tysiące ludzi potrzebujących Żywego Kościoła. Przeżycie emigracji, nie tylko sukcesów, ale i upokorzenia, trudnych sytuacji, w których ludzie zaczynają się znajdować, powoduje, że stają się bardziej chłonni na przyjęcie Dobrej Nowiny. Ogłaszam ten projekt w poszukiwaniu ludzi, szaleńców Bożych, którzy zechcieliby się takiej posługi podjąć, wspólnie zastanowić się nad strategią i wprowadzać ją w życie.

Ks. Jacek Herma z „Marianum” na tej samej Kongregacji mówił: Emigracja nie jest łatwym chlebem i niesie ze sobą wiele zagrożeń. Równocześnie jednak, z tym większą świadomością i przekonaniem mogę zaświadczyć: Emigracja jest miejscem i czasem, gdzie jest i działa z całą swoją mocą Bóg!

Może przy okazji Światowego Dnia Migranta i Uchodźcy i w czasie tego roku formacyjnego warto powrócić do pytań, które na wspomnianej Kongregacji zadał ks. Jacek. Obawiam się, że jako Ruch nie dość konkretnie na nie odpowiedzieliśmy:

Co uczynić, by także pośród nowej emigracji powstawały bardziej trwałe dzieła, w których wyrazi się charyzmat Ruchu Światło-Życie?

Co uczynić, by gromadzić, formować i lepiej wykorzystać te rzesze oazowiczów, którzy wyruszyli na emigracyjny szlak, aby byli apostolsko obecni w środowiskach polonijnych, ale by także byli zaczynem odnowy w Kościołach lokalnych?

Co uczynić, by powstawały także w innych krajach oazowe Centra Ewangelizacji?

Co uczynić, by powstawały oazowe ekipy misyjne, by oazowicze przygotowani do tego, mogli służyć dziełu misji wśród narodów?


Gdzie zatem są ci Boży szaleńcy? Czy jako Ruch Światło-Życie mamy jeden, spójny plan na działalność misyjną, ewangelizację poza granicami naszego kraju i duszpasterstwo polskiej emigracji? Wydaje się, że to pytanie wciąż pozostaje bez satysfakcjonującej odpowiedzi...


W poszukiwaniu oazy
..................................................................................
Uchodźcy i migranci w pierwszej kolejności szukają azylu i schronienia, a więc oazy. Najpierw tej, w której zaspokoją swoje podstawowe potrzeby i pragnienia – związane z pokojem, bezpieczeństwem i godziwymi warunkami życia. Ale potem następuje poszukiwanie oazy, w której będzie źródło „wody żywej”. Od nas jednak w dużej mierze zależy czy znajdą jedno i drugie ...

Przemek
..................................................................................

Orędzie papieża Benedykta XVI na 96 Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy

Emigracja, Międzynarodowy wymiar Ruchu. Referat ks. Jacka Hermy z XXXIII Kongregacji Odpowiedzialnych

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz